Tom Hanks ma koronawirusa. Co z resztą ekipy? Wszystko, co wiemy o produkcji
Tom Hanks poinformował, że razem z żoną przeszli testy na obecność koronawirusa. Wyniki okazały się pozytywne. Tom i Rita przebywają w Australii, gdzie aktor miał lada moment wejść na plan filmu o Elvisie Presley'u. Co wiemy o tej produkcji?
Tom Hanks napisał, że on i jego żona czuli się nieco zmęczeni, jakby byli przeziębieni oraz odczuwali bóle ciała. Rita miała także dreszcze, które odchodziły i przychodziły oraz lekką gorączkę. Trafili do szpitala, zrobiono im testy, teraz pozostaną w izolacji tak długo, jak będzie to konieczne. "Musimy trzymać się procedur lekarskich. My, państwo Hanks, będziemy poddawani testom, obserwacji i odizolowani tak długo, ile wymaga tego bezpieczeństwo i zdrowie publiczne. Co możemy zrobić, jeśli nie brać życia dzień po dniu, co nie?" - napisał aktor.
Hanks przyleciał do Australii 26 stycznia, o czym szczegółowo rozpisywał się m.in. "Daily Mail". Można było przeczytać, że Hanks dotarł tam regularnymi liniami, a nie prywatnym samolotem; z płyty eskortowała go do hali przylotów obsługa lotniska Gold Coast.
Zagraniczne media podają, że małżeństwo miało zatrzymać się w hotelu Peppers Broadbeach.
Długo nie trzeba było czekać, by media prześledziły wydarzenia, w których brali udział Tom i Rita. Żona aktora dała mały koncert w Emporium Hotel South Bank w Brisbane, udzieliła wywiadu w programie "Today Show". Małżeństwo było też razem w słynnej operze w Sydney, zrobili sobie masę zdjęć z fanami, które można oglądać na Instagramie.
Co z produkcją filmu?
Tom Hanks przyleciał do Australii na plan filmu o Elvisie Presley'u. Reżyserem i współscenarzystą jest Baz Luhrmann, który potwierdził, że produkcja została wstrzymana na nieokreślony czas. Kamery miały wystartować w poniedziałek, 16 marca.
Hanks jest jedynym aktorem tej produkcji, który poinformował o problemach ze zdrowiem. W filmie miał wcielić się w "Pułkownika" Toma Parkera, który był przez lata menadżerem Elvisa. To dzięki niemu Presley stał się supergwiazdą na całym świecie. Z jednej strony był bohaterem, a z drugiej - czarnym charakterem, co planowano pokazać w filmie.
Główną rolę dostał Austin Butler. Nie wiadomo, czy młody aktor także przyleciał do Australii. Ostatnie zdjęcie, jakim pochwalił się na Instagramie, pochodzi z 2 marca. W żaden sposób nie skomentował doniesień o Hanksie.
W filmie mieli zagrać także Maggie Gyllenhaal (mama, Gladys Presley), Olivia DeJonge (Priscilla Presley) i Rufus Sewell (Vernon Presley).
"Gold Coast Bulletin" opublikował oświadczenie, jakie swoim współpracownikom wysłał Buz Luhrmann. Reżyser apeluje do produkcji, by porzucili swoje obowiązki i zostali w domach.
"Wszystkie prace związane z produkcją zostają odwołane. Dziękujemy wszystkim za współpracę i zapewniamy, że w najbliższych godzinach przekażemy wam więcej informacji" - czytamy w oświadczeniu, które zdobyli dziennikarze.
"Od siebie dodam: proszę, wiedzcie, że zdrowie i dobro całej naszej ekipy jest naszym absolutnym priorytetem w tej chwili. Dziękujemy wam bardzo za wsparcie w tej trudnej sytuacji" - dodał Luhrmann.
Film miał powstać dla studia Warner Bros. Na tę chwilę rzecznik Warnera zdążył przekazać, że "jeden z członków ekipy przeszedł test na obecność COVID-19 i wynik jest pozytywny". Potwierdził, że ekipa współpracuje blisko z australijską służbą zdrowia i kontaktuje się ze wszystkimi, którzy mogli zetknąć się z zakażonym.
Koronawirus psuje plany wielkich wytwórni
Filmowa historia Presleya miała już nawet datę premiery - 1 października 2021 roku. Rok temu "Vogue" oceniał, że może to być ponadczasowy film, który przyciągnie miliony osób do kin. Obsada i historia to ważne składowe, ale i doświadczenie Luhrmanna w tworzeniu epickich obrazów ("Wielki Gatsby", "Moulin Rouge") to też najlepsza rekomendacja.
Ten nowy film nie miał jeszcze oficjalnego tytułu. Z opisu przedstawionego przez dziennikarzy "Hollywood reporter" wynikało, że Luhrmann pokaże historię Presleya odkąd ten skończył 13 lat i debiutował w świecie rozrywki. Miał prześledzić jego karierę do momentu turbulencji, jakie przeżył w życiu prywatnym w USA.
Skoro nie wiadomo, kiedy ekipa wróci na plan, można się spodziewać, że data premiery filmu jest już nieaktualna.
Pandemia ostro uderza w cały przemysł filmowy. Pisaliśmy już wam o finansowych kłopotach takich produkcji jak "Nie czas umierać" czy "Mulan", których dystrybutorzy liczyli na miliardy zysku! Jak podaje "New York Times", Warner zawiesił już produkcję serialu "Riverdale", który filmowano na terenie Vancouver. Show m.in. Jimmy'ego Kimmela i Ellen DeGeneres będą nagrywane bez udziału publiczności, która do tej pory była integralną częścią produkcji.