Tomasz Raczek: Oscary są nagrodą dla filmów najpopularniejszych, a nie najwybitniejszych

Krytyk filmowy Tomasz Raczek skomentował dla Wirtualnej Polski tegoroczne werdykty oscarowe. - Triumfowały filmy przeciętne - ocenia ekspert.

Rami Malek dostał Oscara za rolę Freddy'ego Mercury'ego w filmie "Bohemian Rhapsody"
Źródło zdjęć: © ONS.pl

Tomasz Raczek nie ukrywa, że tegoroczna ceremonia wręczenia Oscarów nie była zaskakująca:

- W tym roku triumfowały filmy przeciętne i Oscary przypomniały, że są nagrodą dla filmów nie najwybitniejszych, a najbardziej popularnych, podtrzymujących tradycję kina popularnego, powszechnie dostępnego – powiedział Wirtualnej Polsce.

Zobacz także: TYLKO W WP: Amerykańscy widzowie o "Zimnej Wojnie"

Nagrodę w kategorii najlepszy film otrzymał "Green Book". Zdaniem krytyka jest to film zrealizowany poprawnie, ale przeciętny:

- "Green Book" to film bardzo przyzwoity, hollywoodzki i staroświecki, nawiązujący do utartych schematów. To film nieposzukujący nowych środków wyrazu, który nie miałby szans na nagrody na żadnym wielkim festiwalu filmowym – bo nie jest wybitnym dziełem. Jest natomiast doskonałym wcieleniem kina hollywoodzkiego, zawierającym zarówno ważny dla Amerykanów problem rasowy, nadal nie do końca przepracowany, a jednocześnie będący tradycyjną, dobrą produkcją – powiedział.

Ale krytyk nie ukrywa, że "Green Book" go zirytował:

- Przyznaję, że kiedy oglądałem ten film, to miałem dwa odczucia. Z jednej strony buntowałem się przeciwko oczywistym schematom wyciskającym łzy, a z drugiej strony złościłem się, kiedy widziałem, że na mnie to działa. Więc z jednej strony widziałem, że jestem manipulowany emocjonalnie, a z drugiej poddawałem się temu. Czyli nie da się ukryć, że to po prostu działa - mówił.

Innym filmem, który zirytował Raczka jest "Bohemian Rhapsody", nagrodzony w kategoriach: najlepszy montaż, najlepszy montaż dźwięku, najlepszy dźwięk i najlepszy aktor pierwszoplanowy (Rami Malek)
.

- "Bohemian Rhapsody" nie tylko nie jest filmem wybitnym z punktu widzenia realizacji, ale jeszcze zawiera w sobie problem, z którym trudno się pogodzić: kłamstwo. To jest opowieść o życiu Freddy'ego Mercury'ego, która została już na etapie scenariusza bardzo zmieniona i ugrzeczniona, tak, by nie była niebezpieczna z obyczajowego punktu widzenia. Mercury to był człowiek przekraczający bariery, poszukujący nowych form nie tylko wyrazu artystycznego, ale też osobistej wolności. W tym filmie prawda na jego temat została poświęcona na rzecz dostępności tego filmu i popularności, a konkretnie na rzecz tego, by film otrzymał kategorię od lat 13, czyli dającą największy potencjalny dostęp do niego – powiedział krytyk.

- Poświęcono wiarygodność filmu na rzecz mieszczańskiego dopasowania do grzecznego wizerunku zgodnego z tym, co nie narusza obyczajowej poprawności – kontynuował Raczek – Ja jako krytyk bardzo się buntuję przeciwko takim działaniom, szczególnie w kontekście tak wyjątkowej osobowości jak Freddy Mercury, którego uwielbiam. Właśnie z tego powodu nie lubię tego filmu. Nagradzanie go jest dla mnie bolesnym przypomnieniem, że w Oscarach nie chodzi o to, by nagrodzić coś, co jest najlepsze, tylko coś, co jest najpopularniejsze - wyjaśnia.

Zapytany o to, czy był zaskoczony lub zawiedziony brakiem nagród dla "Zimnej wojny", Raczek odpowiedział:

- Ja wiedziałem, że tak będzie, nie tylko dlatego, że "Roma" jest filmem wybitnym, ale też dlatego, że znajdujemy się w momencie, w którym temat Meksyku jest Ameryce bardzo bliski. W tym momencie film, który odwołuje się do historii Meksyku, zrobiony przez meksykańskiego autora zakorzenionego w życiu Hollywood, jest idealnym wstrzeleniem się w to, co tam dzisiaj robi wrażenie. "Roma" zasługiwała na nagrody i myślę, że sam Paweł Pawlikowski jest w gronie tych, którzy pierwsi składają Cuarónowi gratulacje - mówi.

Raczek wspomniał też o tym, że "Zimna wojna", mimo iż Oscarów nie dostała, jest ogromnym sukcesem

- To nie zmienia faktu, że "Zimna wojna" jest filmem wybitnym, uniwersalnym, ponadczasowym. Jest gigantycznym sukcesem polskiej kinematografii i przede wszystkim Pawła Pawlikowskiego. Pomimo tego, że nie ma statuetki, do historii przejdzie jako film trzykrotnie nominowany do Oscara. I te nominacje w wypadku "Zimnej wojny" swoją rolę spełnią – a w zasadzie już spełniły.

Wybrane dla Ciebie

Trudny czas w życiu aktorki. Opublikowała wideo ze szpitala
Trudny czas w życiu aktorki. Opublikowała wideo ze szpitala
Film z Benem Affleckiem bije rekordy. 80 mln widzów w miesiąc
Film z Benem Affleckiem bije rekordy. 80 mln widzów w miesiąc
Polak w amerykańskim serialu. Poznajesz? "Polski Paul Mescal"
Polak w amerykańskim serialu. Poznajesz? "Polski Paul Mescal"
Anna Kendrick zakończyła przemocowy związek. Teraz ma nowego partnera
Anna Kendrick zakończyła przemocowy związek. Teraz ma nowego partnera
"Smerfy: Wielki film" na przedpremierowych pokazach. Gdzie obejrzeć nowość?
"Smerfy: Wielki film" na przedpremierowych pokazach. Gdzie obejrzeć nowość?
Jeszcze jeden powód, by kochać Keanu Reevesa. Wydaje tysiące dolarów, by chronić swoich fanów
Jeszcze jeden powód, by kochać Keanu Reevesa. Wydaje tysiące dolarów, by chronić swoich fanów
Kinowy hit zarobił 400 mln dol. Za sukces dostała żałosną nagrodę
Kinowy hit zarobił 400 mln dol. Za sukces dostała żałosną nagrodę
Kryminał w przedwojennym mieście. Polska obsada robi wrażenie
Kryminał w przedwojennym mieście. Polska obsada robi wrażenie
Aktor sprzedał jej rodzinny dom. "Nienawidzę go"
Aktor sprzedał jej rodzinny dom. "Nienawidzę go"
Metamorfoza gwiazdora. Zrzucił wiele kilogramów. Co za tym stoi?
Metamorfoza gwiazdora. Zrzucił wiele kilogramów. Co za tym stoi?
Sydney Sweeney mówi o trzecim sezonie "Euforii". "Byłam zszokowana"
Sydney Sweeney mówi o trzecim sezonie "Euforii". "Byłam zszokowana"
Serial wraca do łask. Internauci przestrzegali się przed nim
Serial wraca do łask. Internauci przestrzegali się przed nim