TOP 13: najbardziej skandalizujące filmy w historii kina
06.12.2016 | aktual.: 10.12.2016 11:52
Twórcy filmów kochają skandale. Nic nie promuje lepiej niż ostracyzm mediów, Kościoła, demonizowanie i poruszanie tematów tabu. Wiedzieli o tym już autorzy pierwszych kinowych obrazów, którzy brali na warsztat tematy zakazane, pokazując naturalizm i brutalność.
Filmowcy po kontrowersję sięgali od zawsze i szczerze wierzyli, że przełamując tabu, mówią coś ważnego, rozwijają sztukę, wpływają na nasze myślenie, wyrywają nas z wygodnej i przytulnej bańki ułudy. Doskonale wiedział o tym Bernardo Bertolucci, reżyser "Ostatniego tanga w Paryżu". Dziś, 44 lata po premierze, owiany złą sławą obraz wraca. Wszystko za sprawą słów reżysera, które przypomniał magazyn "Elle". Twórca w wywiadzie dla włoskiej telewizji przyznał, że scena gwałtu na Marii Schneider, nie była z nią uzgadniana.
*- Jedliśmy z Marlonem śniadanie na podłodze, gdzie kręciliśmy film - wspomina włoski twórca. - Była tam bagietka i masło, i od razu obydwaj pomyśleliśmy o tym samym. W pewien sposób byłem okropny dla Marii, bo nic jej nie powiedziałem. Nie chciałem jednak, aby Maria odgrywała swoje upokorzenie, swój gniew. Chciałem zobaczyć jej reakcję jako dziewczyny, a nie aktorki. Czuję się za to bardzo winny, ale nie żałuję. Czasami, żeby robić kino, osiągnąć coś, musimy być całkowicie wolni - *powiedział reżyser.
Przy okazji tego głośnego wywiadu warto przypomnieć sobie najbardziej szokujące filmy w historii kina.
''Pies andaluzyjski'' (1929), czyli brzytwą w oko
Luis Buñuel, słynny hiszpański mistrz surrealizmu, przez całe dekady spędzał widzom sen z powiek, wymierzając ostrze swojej krytyki przeciwko obłudzie, zakłamaniu i fałszywym normom społecznym.
Nawet dziś jego obrazy budzą duży niepokój. Gdy wchodziły do kin, głosom oburzenia nie było końca. Prowokować zaczął już jako 20-latek. My z jego bogatej twórczości chcemy przypomnieć jedno dzieło - "Psa andaluzyjskiego", którego zrealizował we współpracy z Salvadorem Dalim .
W niespełna 20-minutowym obrazie, zbudowanym z serii scenek Buñuel pokazał m.in. dłoń, z której wychodzi rój mrówek, gnijącą padlinę w fortepianie, do którego przywiązani są księża, a także - to jedno z najsłynniejszych ujęć filmowych wszech czasów - brzytwę zbliżającą się do oka dziewczyny.
Co ciekawe, artysta głosy oburzenia lekceważył tak samo jak zachwyty. Twórców pozytywnych recenzji nazywał… "kupą durniów".
* - Za piękne i poetyckie uważają to, co jest zrozpaczonym i namiętnym wezwaniem do mordu* - mówił.
"Dziwolągi" (1932), czyli galeria osobliwości
Tod Browning (Charles Albert Browning), aktor, reżyser i scenarzysta, należał do grona hollywoodzkich ulubieńców początku ubiegłego wieku. To właśnie jemu zawdzięczamy odkrycie najsłynniejszego odtwórcy Drakuli - Beli Lugosiego.
Korzystając ze swojej pozycji, w 1932 roku twórca postanowił opowiedzieć o temacie, który zawsze był bliski jego sercu, czyli artystach objazdowych teatrów osobliwości (legenda głosi, że jako nastolatek dla jednej z tancerek cyrkowych uciekł z domu). Jednak zamiast szukać aktorów wśród gwiazd, do "Dziwolągów" filmowiec zaangażował prawdziwych cyrkowców, ludzi zdeformowanych, cierpiących na różne przypadłości.
Browning marzył o obrazie propagującym tolerancję. Nikogo nie wyśmiewał, przeciwnie - podziwiał, pokazywał na ekranie normalność swoich bohaterów. Współcześni Browningowi krytycy byli jednak w tak wielkim szoku, że nazwali obraz jednym z najbardziej chorych dzieł w historii kina. Słowo "zwyrodnienie" aż nazbyt często pojawiało się na ich ustach. Ponoć w czasie pokazu testowego jedna z kobiet pod wpływem emocji poroniła.
"Dziwolągi" na nowo odkryte zostały dopiero w latach 60., gdy Ameryka przeżywała kontrkulturową rewolucję.
''Ekstaza'' (1933) wyklęta przez papieża
W przedwojennej Europie również nie brakowało skandali. Jednym z najbardziej emocjonujących obrazów tamtych lat jest "Ekstaza" Gustava Machatýego.
Obraz wychwalający macierzyństwo i pracę jako źródło prawdziwego szczęścia został skrytykowany przez samego papieża. Pius XI był tak zdegustowany, że zakazał prezentacji dzieła na festiwalu w Wenecji. Organizatorzy nie przejęli się papieską wolą i przyznali artyście trofeum dla najlepszego reżysera.
Skąd wzięło się oburzenie Watykanu i Ligii Obrońców Moralności? Otóż z jednej strony Machatý opowiedział o trójkącie miłosnym (żona nie może zajść w ciążę, więc szuka kochanka, który jej to umożliwi), z drugiej - postawił na realizm i przedstawił widzom nagość. Czarno-białe rumieńce aktorki Hedy Lamarr wystarczyły, aby film stał się legendą.
''Mechaniczna pomarańcza'' (1971) na sali rozpraw
Bardzo gorącą dyskusję wśród widzów i krytyków wywołała "Mechaniczna pomarańcza" Stanleya Kubricka na podstawie powieści Anthony'ego Burgessa.
"Połowa Wielkiej Brytanii żądała głowy Stanleya Kubricka " - pisał jeden z krytyków o "Mechanicznej pomarańczy", opowieści o "przygodach młodego mężczyzny, który interesuje się przede wszystkim gwałtem, ultraprzemocą i Beethovenem".
Czy Kubrick oskarżał? A może cynicznie prowokował? Zdania były podzielone, a reakcje ekstremalne. Prasa i politycy grzmieli, że film inspiruje gwałty i mordy. Tytuł padał na rozprawach sądowych z ust prokuratorów. Rodzina Kubricków otrzymywała listy z pogróżkami.
Twórca w końcu poprosił dystrybutora o wycofanie obrazu z ekranów, choć jednocześnie mocno odciął się od oskarżeń, jakoby jego dzieło rodziło przemoc wśród widzów. Aż do śmierci artysty mało kto w Wielkiej Brytanii miał szansę zobaczyć "Mechaniczną pomarańczę" w kinie. Podobny los spotkał film w USA, gdzie oznaczono go surową kategorią "X", zarezerwowaną dla najbardziej "śmiałych" produkcji i widzów powyżej 18., a nawet 21. roku życia.
Aż do 1982 roku obraz znajdował się na liście filmów zakazanych przez amerykańskich biskupów katolickich.
''Ostatnie tango w Paryżu'' (1972), czyli jak kochał (się) Marlon Brando
Na świecie nie opadły jeszcze emocje związane z "Mechaniczną pomarańczą" , gdy na ekrany weszło dzieło Bernardo Bertolucciego . Tym razem poszło o seks.
Połowa publiczności obecnej 14 października 1972 roku na premierowym pokazie na festiwalu w Nowym Jorku wyszła z kina zachwycona. Brawa przeplatały się z pochwałami konceptu artystycznego i odwagi Marlona Brando oraz Marii Schneider . Druga połowa jednakowoż opuszczała salę w nerwach i ze słowem "pornografia" na ustach. Z tej części widzów już nikt nigdy nie był w stanie ze spokojem wypowiedzieć zdania "Przynieś masło", które w filmie związane było z lubrykantem.
Pomimo fali protestów, obraz wszedł do amerykańskich kin, aby wzbudzić jeszcze większe kontrowersje. Temat trafił na okładki "Newsweeka" i "Time'a". W innych pismach huczało od opowieści o kinomanach, którzy wychodzili z seansów w połowie lub wymiotowali na siedzenia. Zdarzył się również fałszywy alarm bombowy.
W wielu innych krajach zabroniono dystrybucji "Ostatniego tanga w Paryżu" . We Włoszech, w których urodził się reżyser, nie tylko oficjalnie zniszczono wszystkie kopie, ale i skazano artystę na cztery miesiące więzienia w zawieszeniu oraz na pięć lat pozbawiono go praw obywatelskich. Konflikt pomiędzy Schneider i Bertoluccim dolał oliwy do ognia.
Z drugiej strony… we Francji przez pierwszy miesiąc wyświetlania kinomani potrafili stać w dwugodzinnych kolejkach, żeby zdobyć bilet na projekcję (odbywały się tylko w siedmiu kinach).
''Głębokie gardło'' (1972), czyli moda na pornografię
Na kolejną filmową "aferę" i zaskoczenie nie trzeba było długo czekać. Tym razem już nikt nie miał wątpliwości, że ma do czynienia z pornografią, ale, o dziwo, wszyscy byli zachwyceni.
Autor Gerard Damiano był wręcz zdumiony, że jego opowiastka o przygodach erotycznych kobiety, która dowiaduje się od lekarza, że ma w gardle łechtaczkę, "zachwyciła" tłum. "Głębokie gardło", jako pierwszy film dla dorosłych, trafiło do amerykańskich kin.
Produkcja była reklamowana na łamach dziennika "The New York Times". W końcu wstydzić się mogli tylko ci, którzy na seans nie poszli. Produkcję zrecenzował nawet jeden z najbardziej znanych amerykańskich krytyków, Roger Ebert .Gdy "Głębokim gardłem" został nazwany informator w aferze Watergate, filmik ostatecznie wpisał się do historii kina i popkultury. Dopiero później na jaw wyszły machlojki związane z finansowaniem produkcji i tragiczne losy głównej aktorki, Lindy Lovelace.
W Wielkiej Brytanii produkcja była przez 10 lat całkowicie zakazana. W 2000 roku dopuszczono ją do rozpowszechniania w… seks-shopach.
''Salò, czyli 120 dni Sodomy'' (1975) szokuje do dziś
Nie możemy w zestawieniu najbardziej kontrowersyjnych filmów w historii kina nie wspomnieć o dramacie "Salò, czyli 120 dni Sodomy" Piera Paolo Pasoliniego - artysty, który za swoje pomysły często stawał przed obliczem sądu.
"Salò", luźna ekranizacja równie kontrowersyjnej powieści Markiza de Sade, było w zamierzeniu reżysera krytyką faszyzmu i totalitaryzmu. Autor od początku wiedział, że wywoła burzę. Producentów nie wpuszczał na plan. Nikomu podobno nie pokazał pełnej wersji scenariusza. Wprowadzeniu filmu do włoskich kin towarzyszyła batalia z cenzurą i sądem. Również inne europejskie kraje zareagowały surowo - niektóre bezwzględnie zakazały jego prezentacji, inne zgodziły się tylko na pokazy ocenzurowane (m.in. w Niemczech) lub tylko dla widzów bezpośrednio związanych z branżą filmową (Wielka Brytania).
Drastyczne obrazy, którymi Pasolini zilustrował swoje tezy, bezlitośnie brutalne sceny sadyzmu, perwersji i seksualnych dewiacji do dziś szokują, a siła ich oddziaływania nie maleje. Legendę filmu dopisało samo życie. Pasolini został zamordowany kilka tygodni przed premierą. Okoliczności jego śmierci do dziś jednocześnie szokują i budzą wątpliwości.
"Cannibal Holocaust" (1980), czyli nadzy i rozszarpani
"Cannibal Holocaust" nie był ani prekursorskim filmem nurtu, ani pierwszą tego typu produkcją w reżyserskiej karierze Ruggero Deodato. Były asystent Roberto Rosselliniego i twórca telewizyjnych reklamówek Fiata, który w 1977 roku nakręcił słynne "Ultimo mondo cannibale", powrócił do kontrowersyjnej tematyki trzy lata później.
Kiedy film trafił na ekrany, widzowie oglądali prawdziwe morderstwa zwierząt, których aktorzy dopuścili się przed kamerą. Sceny, gdzie młodzi Amerykanie strzelają do świni czy dekapitują małpę wydarzyły się naprawdę wzbudziły ogromne protesty.
Film wycofano z kin, kopie skonfiskowano, a Deodato i producenci zostali pociągnięci do odpowiedzialności finansowej. Reżyser dodatkowo dostał zakaz stawania za kamerą przez trzy lata. Jak wspominał w wywiadach, było to dla niego największą karą.
W mediach szybko zaczęły krążyć plotki o tym, że również pierwszoplanowi aktorzy zostali zamordowani na potrzeby filmu. Tym bardziej, że dziennikarze nie mogli skontaktować się z żadnym z nich. Powód był prozaiczny. Artyści podpisując kontrakt zobowiązali się do „zniknięcia” po zakończeniu zdjęć. Deodato, aby uciąć spekulacje i nie zostać skazany za zabójstwo, pojawił się w sądzie z czwórką swoich aktorów, udowadniając, że są cali i zdrowi.
Skandal wokół filmu uczynił go wydarzeniem. Slogany takie jak „Zabroniony w 53 krajach!” działały na widzów jak magnes. Obraz świetnie poradził sobie w Nowym Jorku i Japonii, gdzie nadal znajduje się w dziesiątce najbardziej dochodowych produkcji.
''Ostatnie kuszenie Chrystusa'' (1988) lub podważanie dogmatów
W Stanach Zjednoczonych obraz trafił na listę "najbardziej antykatolickich filmów wszech czasów". Wierni poddali druzgocącej krytyce portret Jezusa - dalece odbiegający od tego, do czego przyzwyczaiło widzów kino religijne, mający charakter spekulatywny i bardzo realistyczny.
Kazantzakis i Scorsese przedstawiają bowiem Chrystusa jako człowieka, który zmaga się z różnymi pokusami, pożądaniem, wątpliwościami i strachem. Pokazom towarzyszyły liczne protesty. W jednym z paryskich kin rzucano nawet w widzów koktajlami Mołotowa. Niektóre z amerykańskich sieci kinowych, pod naciskiem grup katolickich, zrezygnowały całkowicie z wyświetlania filmu, który ostatecznie zdobył m.in. nominację do Oscara za reżyserię.
''JFK'' (1991), czyli skandal polityczno-historyczny
Współcześnie o skandal z prawdziwego zdarzenia coraz trudniej, chociaż nie zniknął on całkiem z filmowego radaru.
Na początku lat 90. w aurze kontrowersji do kin wchodził "JFK" (1991) Olivera Stone'a. Opowieść o zabójstwie 35. prezydenta Stanów Zjednoczonych podzieliła amerykańskie społeczeństwo i do dziś ma tyle samo zwolenników, co przeciwników. Debata toczy się o to, czy dyskredytując orzeczenie komisji Warrena oraz sugerując spisek, Stone miał rację czy też przedstawił widzom "stek bzdur" i polityczno-sensacyjną fantazję.
Sam reżyser ciągle broni swoich racji, podsuwa kinomanom kolejne książkowe i publicystyczne prace, które je potwierdzają. Hejterzy filmu wytykają filmowcowi wpadki i faktograficzne przekłamania.
''Dzieciaki'' (1995) i destruktywna nuda
Gdy zmierzono się z seksem, polityką, przemocą i religią, filmowcom marzącym o przełamaniu tabu pozostało niewiele tematów do wyboru. Larry Clark postawił na… dzieci.
Chyba nie wszyscy chcieli zobaczyć to, co dostrzegł filmowiec: nastolatki ćpające na potęgę, pijące alkohol, uprawiające seks, gwałcące się, nie stroniące od przemocy, wulgarne. Po premierze "Dzieciaków" Clark został przez część widzów posądzony o szerzenie dziecięcej pornografii. Oskarżeniami tymi zupełnie się nie przejął i w swoich kolejnych produkcjach - "Zabić drania" (2001) i "Ken Park" (2002, obraz nie znalazł dystrybutora w USA) dalej zgłębiał temat, co jednak zamiast glorii chwały wybitnych skandalistów przyniosło mu filmowe zapomnienie.
Historia kina zna oczywiście o wiele więcej skandalizujących, obrazoburczych obrazów. Festiwal w Cannes bez premiery, z której przynajmniej część publiczności nie wychodzi to… nie festiwal w Cannes.
"Nocny portier" (1974), czyli nazistowski taniec
Film z Charlotte Rampling pamięta się do dziś, a jego kontrowersyjność nie gaśnie, nawet mimo ponad 40 lat od premiery i wielu innych skandalicznych ról w dorobku aktorki.
Lilian Cavani wije fabułę z wielu niewygodnych połączeń. Historia opowiada bowiem o byłej więźniarce obozu koncentracyjnego, która po latach spotyka swojego oprawcę i wikła się z nim w niebezpieczny romans zbudowany na fascynacji, strachu i walce o dominację.
Główną rolę odrzuciło mnóstwo aktorek z Mią Farrow, Dominique Sanda i Romy Schneider na czele. Autorka wymagała bowiem od aktorów wiele i oczekiwała natychmiastowego wejścia w rolę. Pierwszą nakręconą do filmu sceną była ta, gdzie naga Rampling, odziana w skąpy nazistowski mundur, tańczy przed swym niedawnym oprawcą.
"Gwałt" (2010), czyli podróż bez hamulców
Film chętnie porównywany z „Nieodwracalnym” Gaspara Noe, został zakazany w wielu państwach, m.in. w Australii (podczas jednego z pokazów interweniowała policja) i Kanadzie. Z kolei tam, gdzie się pojawił, zyskiwał kategorię najwyższą z możliwych. W Polsce można było go obejrzeć dopiero mając ukończone co najmniej 21 lat.
W innych krajach, w których "Gwałt" wszedł na ekrany, tytuł szybko wycofano, gdy tylko zorientowano się, jak ostre sceny zawiera. A o tym, że były naprawdę mocne, może świadczyć choćby fakt, że "Gwałt" został w całości nakręcony przez ekipę na co dzień realizującą filmy pornograficzne.
Z tego światka wzięła się zarówno reżyserka jak i odtwórczynie głównych ról Nadine i Manu, które przemierzają Francję wykorzystując seksualnie napotykane na drodze osoby w sposób zupełnie pozbawiony skrupułów.