''1920 Bitwa Warszawska'', reż. J. Hoffman, 2011
Miała być spektakularna superprodukcja i wielki powrót do reżyserii Jerzego Hoffmana, jest zaś olbrzymich rozmiarów kompromitacja.
„Bitwa…” dowodzi, że polską kinematografią wciąż jeszcze rządzi tzw. magia nazwisk. Bo jak inaczej nazwać sytuację, w której widowisko za grube miliony złotych powierza się 80-letniemu weteranowi, który za kamerą nie stawał od blisko dekady?
Nie dziwi tym samym, że gotowy film to przebrzmiała sztampa zrealizowana według wytycznych, które dawno już przestały obowiązywać – „„Bitwa…” to widowisko sztuczne, spreparowane, realizatorsko ubogie i, co najgorsze, zapatrzone w zachodnie wzorce sprzed kilkudziesięciu lat, a przez to przypominające raczej średniej klasy spektakl telewizyjny niż kino z prawdziwego zdarzenia.