''W ciemności'', reż. A. Holland, 2011
Ze wszystkich filmów z tego zestawienia, „W ciemności” jest tym najbardziej udanym. Dobre rzemiosło idzie pod rękę ze świetnymi kreacjami aktorskimi, ale… film Agnieszki Holland wpada w inną pułapkę, uzależniając swoje powodzenie od samej tylko tematyki.
Co najmniej od czasu „Listy Schindlera” Holokaust pełni w kinie funkcję dyżurnego, odgórnego wyznacznika jakości, który nawet najbardziej prymitywnej fabule potrafi nadać szlachetnego, wartościowego rysu. Obarczony piętnem dramatycznej historii film staje się przez to „ważny” i „ponadczasowy”, a oczy tym chętniej zamykają się na jego ewentualne wady.
Nowy film Agnieszki Holland jest tego idealnym potwierdzeniem. Klasyczna, przeciętna w gruncie rzeczy historia duchowej przemiany została przez prasę rozdmuchana do rangi artystycznego wydarzenia. Wystarczy jednak zeskrobać tu i ówdzie warstewkę dumnego kiczu, by zauważyć, że jedyne o co dramat Holland się troszczy, jest nasze dobre samopoczucie.