Twarda sztuka (Georgia Rule)
Lindsay Lohan nie brakuje talentu aktorskiego ani tym bardziej zdolności do rozrabiania. Niestety zdecydowanie brakuje jej mądrości w wyborze ról.
Rachel (Lindsay Lohan) to szalona nastolatka, z którą nikt nie potrafi sobie poradzić. Mama (Felicity Huffman)
wysyła ją więc do mieszkającej w Idaho babci (Jane Fonda)
, licząc na zbawienny wpływ najstarszej kobiety w rodzinie.
Jak producenci w Hollywood na coś się uprą, trudno im to wyperswadować. Ostatnio postanowili, że to właśnie oni rozwiążą - trzeba przyznać bolesny i poważny - problem molestowania nieletnich. W co drugim filmie rodem z fabryki snów, dostajemy zatem wykład na temat wykorzystywania seksualnego. Niestety w przypadku "Twardej sztuki" pomysł ten kompletnie nie wypalił.
Podstawowym problemem obrazu Garry'ego Marshalla jest pomieszanie konwencji. Oto bowiem jak najbardziej realne problemy wielu dzieci na całym świecie zostały ubrane w komediową formę. Trudno wymagać od widza refleksji, gdy nienormalne zachowania 17-latki wymagające interwencji terapeuty podawane są w formie świetnego dowcipu.
Nieco lepiej na tym tle wypada wątek uczucia pomiędzy wnuczka i babcią. Podobno na planie obrazu "Twarda sztuka" Lindsay Lohan zachowywała się jak rozkapryszona gwiazda, na co narzekała później Jane Fonda. W filmie tego jednak zupełnie nie widać. Gdyby te dwie panie, które dzieli 50 lat, spotkały na swej drodze dobrego scenarzystę i oryginalnego reżysera być może powstałby ciekawy projekt.