46-letnia aktorka nie zamierza wstrzykiwać sobie pod skórę jadu kiełbasianego, ponieważ walka z czasem "nie ma sensu".
- Aktorki nadają twarz postaciom kobiecym - tłumaczy Binoche. - Jesteśmy odpowiedzialne za to, jak wyglądają. Walka z procesem starzenia nie ma sensu. Z drugiej strony potrafię zrozumieć lęk przed starzeniem. Wiem, że niektóre aktorki myślą: "Nigdy więcej nie zagram w filmie, jeśli przestanę być młoda i piękna". Ja na szczęście nigdy nie czułam się piękna. Z botoksem w policzkach trudno jest grać, bo twarz po prostu przestaje się ruszać. Nigdy nie pomyślałam nawet, aby wygładzić sobie zmarszczki.
Ostatnim filmem w dorobku Binoche jest "Copie conforme". Gwiazda już niebawem wystąpi w nowym projekcie Małgorzaty Szumowskiej, "Sponsoring".