Tylko dens ma dziś sens

Widzowie musieli czekać na nowy pełnometrażowy film Kondratiuka aż całą dekadę. Reżyser, znany z celnych obserwacji społecznych, wraca i jest w doskonałej formie. Jego „Milion dolarów” udowadnia, że można w Polsce nakręcić dobrą komedię, która nie wzbudza niesmaku i poczucia żenady.

Pomysł wyjściowy na scenariusz „Miliona dolarów” oparty jest ponoć na historii, która wydarzyła się naprawdę. Bożena (fantastyczna Kinga Preis)
pracuje w oddziale jednego z trójmiejskich banków. Jest niedoceniana przez swoich przełożonych, zmęczona życiem i brakiem jakichkolwiek perspektyw. Jakby tego było mało niedługo spodziewa się dziecka. W domu czeka na nią niedojdowaty mąż – muzyk ( w tej roli świetny Tomasz Karolak)
, dla którego spełnienie ambicji zawodowych kończy się w lokalnej tancbudzie, gdzie w raz z kolegami przygrywa na dancingach dla seniorów. Pewnego dnia los się do nich uśmiecha. Pani Marysia, sąsiadka, której kontem opiekuje się Bożena, dziedziczy po mężu ponad milion dolarów, a następnie umiera. Małżeństwo obmyśla genialny w swojej prostocie plan, w jaki sposób położyć łapy na bezpańskiej forsie. Potrzebują tylko pomocy neurotycznego Pawełka…

Tylko dens ma dziś sens

28.05.2010 21:37

W jednym z wywiadów Janusz Kondratiuk zauważył, że komedia jest niezwykle trudnym gatunkiem. Jeśli przypomnimy sobie ostatnie tragiczne „wyczyny” pokroju „Ciacha” czy „Fenomenu”, dojdziemy do wniosku, że to w istocie prawda. Na szczęście Kondratiuk nie powtórzył błędów kolegów z branży. Jego „Milion” jest najzwyczajniej w świecie zabawnym i przemyślanym filmem. Komizm sytuacyjny, świetnie napisane, błyskotliwe dialogi, pełnokrwiste postacie i humor sprawiają, że „Milion dolarów” w stu procentach spełnia pokładane w nim nadzieje.

Dostajemy sprawnie zrealizowany, zabawny i lekki film rozrywkowy, który udowadnia, że w naszym kraju można nakręcić porządne kino gatunkowe na wysokim poziomie, którego nie trzeba się wstydzić.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)