"Psycho Kilmer"
W relacjach osób, które z nim pracowały przewija się motyw metody Stanisławskiego, którą wyznawał Val Kilmer. Polega ona niemal na całkowitym zatraceniu się aktora w postaci, jaką ma grać. To dystansuje go od innych osób na planie, jest przeszkodą w komunikacji i współpracy.
Mówiło się także, że Kilmer miał problem z uznaniem autorytetów. Ścierał się i z reżyserami i gwiazdami. Ścierał się ze Stonem, gdy próbował przekierować "The Doors" w pasującą mu stronę. Co więcej, do rąk ekipy pracującej przy tamtym filmie rozesłano notatkę z listą zasad, jak traktować Kilmera na planie. Nie wolno było chociażby zwracać się do niego po imieniu.
Reżyser "Batman forever" stwierdził wprost, że aktor był dziecinny i niemożliwy do współpracy. Na planie filmu dorobił się ksywy "psycho Kilmer", a legendarny John Frankenheimer powiedział po zakończeniu zdjęć do "Wyspy doktora Moreau", że nigdy nie wejdzie na Mount Everest i nigdy już nie nakręci nic z Kilmerem.