Dziewczyna z przedmieścia
- Zjawiskowa głosowo, ale niestety ciężka do ubrania i do pokazania. Kamera jej nie lubiła, bo nie wyglądała jak gwiazda. Gruba i brzydka, taka dziewczyna z przedmieścia, w fatalnej sukience. A jednocześnie pięknie śpiewała - tak Violettę Villas z początków kariery wspominał przed laty w rozmowie z "Wysokimi Obcasami" Jerzy Gruza. Podobnie jak większość Polaków i on dostrzegł artystkę za sprawą występu na festiwalu w Sopocie na początku lat 60.
Po paru latach międzynarodowej kariery Villas - najpierw w Paryżu, a potem w USA - znany reżyser był świadkiem jej wielkiej metamorfozy, która wprost napawała ją dumą.