W młodości była bohaterką skandalu. W Beacie Ścibakównie kochało się wielu
28.04.2024 07:59
Jest cenioną polską aktorką, która popularność zyskała dzięki występom w takich produkcjach jak: "Złotopolscy", "Radio Romans", "Na dobre i na złe" czy "Samo życie". Od 29 lat Beata Ścibakówna jest żoną Jana Englerta. Początki znajomości tej dwójki wywołały spore kontrowersje.
Beata Ścibakówna przyszła na świat 28 kwietnia 1968 r. (obchodzi dzisiaj 56. urodziny). Ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie i ruszyła na podbój sceny. Zadebiutowała na deskach teatru w roli Zosi w sztuce Adama Mickiewicza "Pan Tadeusz" w reżyserii Jana Englerta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najpierw związana była z Teatrem Powszechnym w Warszawie, a później z Teatrem Narodowym. Współpracowała też z innymi teatrami warszawskimi: Komedia, Bajka, Polonia czy Syrena. Za rolę Klary w "Ślubach panieńskich" Fredry w reż. Andrzeja Łapickiego została wyróżniona na Opolskich Konfrontacjach Teatralnych "Klasyka Polska" w Opolu.
W 1992 r. trafiła na duży ekran. Wystąpiła w dramacie psychologicznym Roberta Glińskiego "Wszystko co najważniejsze...". Później wcieliła się w rolę sekretarki w komedii sensacyjnej Jana Łomnickiego "Wielka wyspa". Wystąpiła też w filmie Krystyny Jandy "Pestka". W roli dziennikarki widzowie mogli oglądać Ścibakównę w komedii Jacka Bromskiego "Dzieci i ryby".
Aktorka poznała swojego przyszłego męża, kiedy była jeszcze studentką, grając w sztuce reżyserowanej przez samego Jana Englerta. Wtedy jeszcze oboje nie widzieli, że połączy ich tak silne uczucie, które trwa do dziś.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" pochylamy się nad "Mocnym tematem" Netfliksa, załamujemy ręce nad szokującą decyzją Disney+, rzucamy okiem na "Nową konstelację" i jedziemy do Włoch z "Ripleyem". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:
Związek Beaty Ścibakówny i Jana Englerta
Są po ślubie niemal od 30 lat. Jednak jak przyznał aktor w wywiadzie dla "Pani", na początku nic nie zwiastowało tego, że tak potoczy się ich życie.
- Na początku nic nie zapowiadało, że będziemy razem. Przez trzy lata uczyłem Beatę na uczelni i nie było pioruna z jasnego nieba. Przypadek sprawił, że pojechaliśmy razem do Australii zagrać "Pana Tadeusza". I tak się potoczyło - mówił Jan Englert.
To właśnie ten wyjazd sprawił, że aktor spojrzał inaczej na Beatę. Zauważył, że różni się od pozostałych kobiet. Imponowała mu swoim opanowaniem.
- Przedtem miałem do czynienia z kobietami raczej impulsywnymi - wyznał w rozmowie z magazynem "Pani".
Romans studentki i starszego o 25 lat aktora
Kiedy wrócili z Australii, narodziło się między nimi prawdziwe uczucie. Jan zaprosił Ścibakównę na randkę. Później wszystko szybko się potoczyło. Englert zostawił dla młodziutkiej studentki swoją ówczesną żonę, Barbarę Sołtysik.
Romans tej dwójki wywołał spory skandal. Ścibakówna obawiała się, że ludzie będą oskarżać ją o wykorzystywanie popularności partnera dla własnych zawodowych celów.
Wiele osób mówiło wprost, że ich związek nie przetrwa próby czasu. Jak się jednak okazało, przetrwał, a w dodatku trwa do dziś. - Zachłysnęłam się tym, że wielki Jan Englert wybrał dziewczynę z prowincjonalnego miasteczka. I nie myślałam, co z tego wyniknie. Poszłam za nim jak w dym - mówiła Beata w jednym z wywiadów.
Połączyła ich prawdziwa miłość
Artyści od prawie trzech dekad tworzą udane i zgrane małżeństwo. W 2000 r. na świat przyszła ich córka Helena. Dziewczynka stała się oczkiem w głowie rodziców, którzy skrzętnie chronią swoje życie prywatne. Raczej nie pojawiają się razem na imprezach branżowych.
- Rzeczywiście mało jest związków, które mogą się pochwalić takim stażem. Wszyscy mnie pytają: "Jaka jest recepta na udane małżeństwo?". Nie ma recepty. Wiadomo, że życie małżeńskie nie jest usłane różami, chyba że różami z kolcami. My też mieliśmy okresy lepsze i gorsze, to nieuniknione - zdradziła Ścibakówna w rozmowie z "Vivą!".
Dodała też, że "stan euforycznego zakochania się" jest już dawno za nią, a jej relacja z Englertem przez lata się zmieniała. - Nasze uczucie zmieniało się z nami. Motyle w brzuchu przerodziły się w przyjaźń. Dzisiaj, idąc na spacer, nadal trzymamy się za ręce. Jesteśmy dla siebie bardziej czuli niż kiedyś. Bardziej opiekuńczy, troskliwi, to jest dobra baza, żeby trwać!