Zaskakuje... prostotą
Przede wszystkim "Człowiek z nadziei zaskakuje. Prostotą formy, skromnością, brakiem rozmachu. Wajda skupia się przede wszystkim na dwóch dekadach z życia pomorskiego robotnika, który został bohaterem narodowym latach 70. i 80.
To zabieg dobry przynajmniej z dwóch względów. Pierwszym jest fakt, że dzięki takiej konstrukcji Wajdzie udaje się zachować płynność narracyjną i klarownie opowiedzieć o wycinku polskich dziejów z perspektywy głównego bohatera. Wprzęgnięcie w fabułę wczesnej młodości (czasy stalinowskie) i prezydentury Wałęsy (kapitalizm w powijakach), a także późniejszej działalności bohatera mogłoby być ciekawym, przekrojowym esejem o zmianach politycznego i społecznego pejzażu Polski – ale udźwignięcie tematu byłoby wówczas bardzo ciężkie, nie wspominając o trudnościach związanych z oceną tej kariery.
Druga przyczyna jest bardziej prozaiczna: to metraż. Podobny film, rzetelnie traktujący fakty, musiałby trwać bez mała cztery godziny, co zdecydowanie przekracza standardy kinowe.