Wiatr buszujący w jęczmieniu (The Wind That Shakes The Barley)
Reżyser Ken Loach ma fenomenalny talent do tworzenia filmowych portretów ludzi zanurzonych w dziejowej zawierusze. Niecałe sto lat temu Irlandczycy walczyli o niepodległość swojego kraju. W "Wietrze buszującym w jęczmieniu" Loach powraca do tego krwawego, często bratobójczego boju.
W kamiennej chatce, przypominającej baśniowe domki Hobbitów, mieszka rodzina młodej Irlandki Sinead (Orla Fitzgerald). Dziewczyna przyjaźni się z dwoma braćmi. Starszy, powszechnie szanowany Teddy (Padraic Delaney)
zdążył już zaangażować się w walkę z brytyjskim okupantem. Młodszy Damien (Cillian Murphy)
woli wyjechać do Londynu, gdzie będzie mógł kontynuować studia medyczne. Widok Irlandczyka katowanego przez brytyjskich żołnierzy za mówienie po irlandzku, tylko umacnia go w postanowieniach. Jednak nie na długo.
Bohaterowie "Wiatru..." muszą na każdym kroku podejmować decyzje, które należą do najtrudniejszych w życiu każdego człowieka. Dokonują wyborów między ratowaniem życia a zabijaniem. Stają wobec alternatywy: ojczyzna albo rodzina, miłość lub obowiązek. Wiarygodne odegranie takich postaci należy do najtrudniejszych zadań aktorskich. Tym większe brawa należą się więc całej obsadzie, choć przede wszystkim Cillianowi Murphy'emu za stworzenie doskonałej kreacji rozdartego wewnętrznie Damiena.
Ken Loach jest jedynym twórcą, który z racjonalnej i rzeczowej, czyli w zasadzie nudnej debaty politycznej potrafi stworzyć pasjonujące widowisko. Reżyser znalazł również rewelacyjne rozwiązanie formalne: wszystkie kluczowe wydarzenia przedstawione w filmie rozgrywają się w niewielkim domu przycupniętym w jarze pośród szmaragdowych wzgórz. Zdjęcia Barry'ego Ackroyda podkreślają kontrast między spokojną, minimalistyczną przyrodą Irlandii, a bałaganem panującym w umysłach ludzi zamieszkujących Szmaragdową Wyspę. Jednym zdaniem, "Wiatr..." to emocjonujący dramat, który trzyma widza w napięciu mocniej niż niejeden hollywoodzki film sensacyjny.