Martyna Wojciechowska
"Atak szczytowy odbył się 2 stycznia. Udało się. Później zaczęliśmy schodzić. W tym samym czasie schodzili również Rosjanie. Oni jednak mieli lepszego nosa, gdyż nie szli, a niemal zbiegli na dół. Przez to, że my posuwaliśmy się wolniej zastała nas straszna burza śnieżna. Prędkość wiatru dochodziła do ponad 100 kilometrów na godzinę, a w namiocie panowała temperatura minus 30 stopni" - opowiada na gorąco Martyna Wojciechowska.