''Bardzo lubił się bić''
W powszechnej świadomości utarł się obraz budzącego strach Dymnego-brutala, bestii, której bał się Piotr Skrzynecki. Jednak jak wynika ze wspomnień Kazimierza Kutza, nie tylko on.
- Bardzo lubił się bić, bo tam wszystko rozgrywało się na ubitej ziemi. Dlatego bywał bardzo niebezpieczny. Był rzeczywiście silny i w pierwszym odruchu, kiedy coś było nie tak, to po prostu wchodził i mimo że nie był wysokiego wzrostu, nie bał się wcale. Promieniował siłą, radykalizmem fizycznym, miał w sobie jakąś magię. Ludzie się go ogromnie bali- tłumaczy reżyser.
Te słowa potwierdza Linde-Lubaszenko, dodając z rozbrajającą szczerością, że jest jednym z nielicznych, którzy uniknęli szału Wieśka. Do legendy przeszły bijatyki, w jakich uczestniczył - na łamach książki przytacza je Jerzy Cnota (na zdjęciu z Dymnym).
- Od razu walnął jednego, ja drugiego, jednemu odgryzłem ucho i było po bitce, ich było trzech, nas dwóch. Ale Wieśkowi któryś wybił zęba, którego do końca życia zresztą nie wstawił - mówi przyjaciel artysty, wspominając jeszcze inną, dość makabryczną scenę:
- Wiesiek wpadł w jakieś kieliszki, poprzecinał sobie twarz i potem poobcinał nożyczkami resztki tej zwisającej skóry. Otrzepał się i poszedł dalej.