Aktor z przypadku
Długo nie spodziewał się, że ostatecznie wyląduje na scenie.
- Aktorem zostałem przez przypadek. Mój tata był stolarzem, mama krawcową, a ja chciałem być nauczycielem – tłumaczył w "Rzeczpospolitej". Ze wstydem przyznaje, że na egzaminie w szkole teatralnej zjawił się słabo przygotowany i dostał się tylko dzięki wyrozumiałości komisji.
- Marnie pamiętałem tekst. Zresztą do tej pory przychodzi mi z trudem uczenie się na pamięć. Ale wtedy to było wręcz skandaliczne. Teraz mogę się już przyznać – wyznawał w Polskim Radiu. - To był bardzo poważny mankament mojego występu. Kiedy nie pamiętałem, co jest dalej, rzucałem znaczące spojrzenie w kierunku komisji i ta litościwie podrzucała mi tekst. Tak wspólnie zdaliśmy do szkoły.