Rzucił granie dla prawa
Z Kalisza wyjechał do Lublina, bo zamiast występować na scenie, wolał studiować prawo na uniwersytecie katolickim. Podobało mu się, ale zrozumiał, że nie jest to jego powołanie.
- Nie udało się, zaliczyłem sześć semestrów – mówił w „Temi”.
Szybko się zorientował, że brakuje mu sceny.
- W Lublinie uczęszczałem na słynne kursy dramatyczne, określane inaczej jako studio dramatyczne Eleonory Frenkiel-Ossowskiej* – wspominał. *- Po ukończeniu studia mogłem zostać w lubelskim teatrze.
Zaczynał skromnie, od niewielkich rólek, ale z każdym kolejnym dniem „odkrywał w sobie artystę”.
- W gruncie rzeczy nigdy nie zdawałem sobie sprawy z tego, że chcę być aktorem – mówił, dodając, że jego nastawienie zmieniło się pod wpływem spotkania z Aleksandrem Zelwerowiczem, który „poruszył jego wyobraźnię” i „oszlifował go”.