Film o Anthonym Bourdainie wywołał burzę. Dawno nie było takiej manipulacji
Reżyser dokumentu o Anthonym Bourdainie wyjawił, że użył sztucznej inteligencji, by imitować jego głos. To wzbogacenie o "wypowiedzi" zmarłego gwiazdora zostało ostro skrytykowane.
"Roadrunner: A film about Anthony Bourdain" ma przybliżyć widzom sylwetkę słynnego szefa kuchni, pisarza i gospodarza programów kulinarnych. Amerykanin był bardzo lubianą i szanowaną osobą. Niestety w 2018 r. popełnił samobójstwo. O samym filmie dokumentalnym wyreżyserowanym przez Morgana Neville’a jest ostatnio głośno z powodu jednej konkretnej rzeczy – użycia sztucznej inteligencji, by wskrzesić prawdziwy głos Bourdaina. Dzięki temu widzowie mogą usłyszeć zdania, których mężczyzna nie wypowiedział za swojego życia.
Chodzi dokładnie o kilka zdań, które sztuczna inteligencja przeczytała z emocjonalnego i bardzo personalnego maila, który Bourdain wysłał za życia do swojego przyjaciela, artysty Davida Chloe. "Moje życie jest teraz gó..iane. Odnosisz sukcesy, ja też. Zastanawiam się, czy jesteś szczęśliwy?" – słyszymy.
Zobacz: Nie płacisz podatków, nie pojedziesz pociągiem? To przyszłość
Co gorsza, przed filmem nie ma żadnej informacji o użyciu SI. Jak sam Neville się chwali, widz nie wie tak naprawdę, które zdania Bourdain wypowiedział, a których nie. Pomimo tego, że twórca opisuje swoje użycie SI jako przejawu "nowoczesnej techniki opowiadania historii", krytycy wyrazili duże obawy o sens użycia "deepfake’owego" głosu. Deepfake to technika, która pozwala na takie nałożenie czyjejś twarzy na innym obrazie, że nie sposób poznać, czy mamy do czynienia z prawdziwym aktorem, czy manipulacją. Jak widać, stosuje się ją także w przypadku głosu.
Wśród osób oburzonych postawą Neville’a jest była żona Bourdaina, Ottavia Bourdain. Co ciekawe, zakwestionowała twierdzenia Neville'a, który zarzekał się, że otrzymał jej błogosławieństwo do użycia sztucznej technologii. "Z pewnością NIE byłam tą osobą, która powiedziała, że Tony nie miałby nic przeciwko" – napisała na Twitterze.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Krytyk filmowy Sean Burns potępił filmowca, nazywając jego zachowanie "nieetycznym". Podobne opinie można spotkać w mediach społecznościowych. Neville upiera się, że nie dopuścił się manipulacji. "Nie wkładałem mu słów w usta. Po prostu próbowałem je ożywić" – powiedział. Przy okazji arogancko rzucił, że panel o etyczności jego postawy może odbyć się później.
To wszystko udowadnia, że wraz z rozwojem SI za niedługo możemy mieć wielki problem z rozróżnieniem tego, co jest prawdą, a co fałszem.