13. Norbit, 2007
Amerykański tagline filmu- Have you ever made a really big mistake? - powinien właściwie wystarczyć za rekomendację. „Norbit” to kolejny przykład, jak Eddie Murphy rozpaczliwie próbuje wrócić do formy.
Pamiętacie „Gliniarza z Beverly Hills”, „48 godzin” czy „Złote dziecko”? Mimo że nie były to filmy specjalnie wybitne, to nawet po latach ogląda je się z wielką przyjemnością. Murphy był dowcipny, bystry i widać, że miał jakiś pomysł na siebie, jako aktora i komika.
„Norbit” jest komedią zrobioną na siłę, bazującą na krzywdzących stereotypach i po prostu mało śmieszną, ba, momentami żenującą prostackim poziomem dowcipu.
** [
10 WSTYDLIWYCH PRZYJEMNOŚCI, KTÓRE KOCHAMY ]( http://film.wp.pl/10-wstydliwych-przyjemnosci-6025278032835713g )**