Wygnaniec, parias, przestępca seksualny? Tej kariery Hollywood nie zabiło

Był u szczytu kariery i grał w wielkich kinowych produkcjach, a także w hicie Netfliksa, jakim był "House of Cards". Potem zaczęły wypływać oskarżenia o molestowanie seksualne, które niby miały zabić karierę aktora. Ale jak to w Hollywood bywa, na sprawę przymknięto oko.

Kevin Spacey wygnany z Hollywood, ale tylko trochę
Kevin Spacey wygnany z Hollywood, ale tylko trochę
Źródło zdjęć: © Getty Images | 2017 CBS Photo Archive
Magdalena Drozdek

Przez ponad trzy dekady Kevin Spacey wypracował sobie solidną pozycję w Hollywood - co nie będzie bez znaczenia w późniejszych latach. Od mocnego debiutu na deskach Broadwayu w 1986 r., po zdobycie Oscara za rolę w filmie "American Beauty", aż po megahit Netfliksa, jakim był serial "House of Cards". Był w panteonie gwiazd świata filmu i seriali. Nie brakuje takich, którzy twierdzą, że to dzięki aktorowi Netflix stał się potęgą. Przed debiutem "House of Cards" platforma miała nieco ponad 30 mln użytkowników. Trzy lata później ponad dwa razy tyle.

Rok temu pisaliśmy, że "hollywoodzka kariera Kevina Spaceya skończyła się 29 października 2017 r.". Tego dnia Anthony Rapp oskarżył go o molestowanie seksualne, do którego miało dojść w domu gwiazdora w 1986 r. Rapp miał wtedy 14 lat, a Spacey 26. Rapp nie był jedynym, który oskarżył aktora o przestępstwa seksualne. Z miesiąca na miesiąc wypływały kolejne sprawy, kolejne nazwiska i opisy "spotkań" ze Spaceyem. Tyle że pomyliliśmy się wtedy, twierdząc, że to był pogrzeb kariery aktora.

Lawina oskarżeń

Anthony Rapp, aktor "Star Treka", swoją historię ujawnił dokładnie 24 dni po tym, jak ukazał się pierwszy, wstrząsający reportaż ze śledztwa dziennikarzy "The New York Times". Ujawnili przestępstwa seksualne, jakich na dziesiątkach kobiet dokonywał Harvey Weinstein. Producent szedł na dno, a Spacey – niemal równolegle – razem z nim. W Hollywood nie było przyzwolenia na takich drapieżników. W końcu zaczęto wsłuchiwać się w głos ofiar.

Ani Weinstein, ani Spacey nie mogli ukrywać się już za swoim gwiazdorskim blaskiem. Aktor pogrążył się jeszcze bardziej, gdy wydał oświadczenie, w którym tłumaczył, że niczego nie pamięta i wyznał, że jest ukrytą głęboko w szafie osobą homoseksualną. Społeczność LGBT+ nie mogła mu tego darować. Tłumaczyć pedofilię swoim homoseksualizmem? A to był dopiero początek.

2 listopada 2017 r. ze współpracy z aktorem zrezygnowała jego agencja, Creative Artists Agency. Największy cios przyszedł dzień później. Netflix wyrzucił Spaceya z "House of Cards", gdzie wcielał się w demonicznego polityka Franka Underwooda. Zatrzymał także dystrybucję filmu biograficznego "Gore".W pewnym momencie wydawało się, że oskarżenia wobec aktora nie będą miały końca. Pod koniec listopada odezwało się około 20 (sic!) pracowników londyńskiego Old Vic Theatre, gdzie aktor w latach 2004-2015 był kierownikiem artystycznym. Oni też zarzucili mu niewłaściwe zachowanie.

W kwietniu 2018 r. prokuratura w Los Angeles ogłosiła, że zbada sprawę oskarżenia o napaść seksualną, której Spacey miał się dopuścić na dorosłym mężczyźnie w 1992 r. Pięć miesięcy później sąd oddalił sprawę, uznając ją za przedawnioną. We wrześniu 2018 r. upadły gwiazdor został pozwany drogą cywilną przez anonimowego masażystę, którego Spacey miał dotykać po genitaliach. W 2020 r. Rapp wraz z oskarżycielem określanym w pozwie jako "C.D" byli kolejnymi osobami, które pozwały Spaceya. W sumie od jesieni 2017 r. wobec aktora wysunięto ponad 30 zarzutów dotyczących napaści seksualnych, które nie przyniosły mu poważniejszych konsekwencji prawnych. Oddalano dowody, oskarżyciele wycofywali się, w jednej sprawie jeden z oskarżających aktora mężczyzn zmarł z przyczyn naturalnych.

Parada absurdów

Po wybuchu afery Spacey został także "wycięty" z gotowego filmu Ridleya Scotta "Wszystkie pieniądze świata" i zastąpiony przez Christophera Plummera, który potem za tę rolę dostał nominację do Oscara. Pamiętacie też pewnie przedziwną akcję z 2017 r., gdy Spacey został ocenzurowany w zapowiedziach filmu "Szefowie wrogowie", które puszczał wtedy TVN. Dołóżmy do tego wyniki ostatniego filmu Spaceya - "Klub miliarderów". Film zarobił w kinach w USA rekordowo mało, bo nieco ponad 1,3 tys. dolarów. Tysiąc dolarów! Na świecie było trochę lepiej, bo do kas wpłynęły ponad 2 mln dolarów, ale to i tak były drobniaki w porównaniu z budżetem filmu, który wynosił 15 mln dolarów. Spaceya naprawdę nikt nie chciał oglądać.

On jednak nie odpuszczał. W grudniu 2018 r. opublikował trzyminutowe wideo, które wywoływało ciarki na całym ciele. W stylu Franka Underwooda mówił: - Zszokowałem was swoją szczerością, ale co najważniejsze, sprawiłem, że zaczęliście myśleć. Zaufaliście mi, mimo że wiedzieliście, że nie powinniście (…) Nie jesteśmy kwita, choć inni tak mówią. Poza tym wiem, czego chcecie i że chcecie mnie z powrotem.

Oświadczenie aktora można było odczytywać co najmniej w dwójnasób. Chce wrócić do roli? Chce wrócić w ogóle do życia publicznego? I niestety Hollywood chciało Spaceya z powrotem.

Wystarczyło, że sprawa przestępstw seksualnych nieco przycichła. W sądach nie padały wyroki, nie pociągnięto też wątku Spaceya w sprawie pedofila Jeffreya Epsteina, który podobno miał zapraszać aktora na swoje orgie z udziałem nieletnich.

W 2021 r. pojawiła się informacja, że Spacey zagra w niezależnej produkcji włoskiej "L’uomo che disegno Dio" (po pol. "Człowiek, który namalował Boga"). Donosił o tym "Rolling Stone". Producenci filmu zachwalali produkcję z laureatem Oscara podczas imprez branżowych w Cannes, szukając dystrybutora. – Mamy dobre reakcje. Ludzie mówią, że to jakościowy film – zachwalał dyrektor firmy VMI odpowiedzialnych za produkcję. "Rolling Stone" punktował: "Sam fakt, że była jakakolwiek widownia na filmie, którego motto brzmi ‘Winny zawsze płaci cenę’, można uznać za zamach stanu, zważywszy na to, że Spacey ma status pariasa w Hollywood".

W "Człowieku…" aktor wciela się w policyjnego detektywa prowadzącego śledztwo w sprawie niewidomego artysty oskarżonego... niesłusznie o pedofilię.

Z kolei na początku maja "Deadline" podał, że Spacey dostał rolę w produkcji węgiersko-brytyjsko-mongolskiej "1242". Zdjęcia do filmu mają ruszyć w październiku. Spacey ma wcielić się w kardynała Cesareaniego, który reprezentuje papieża w czasie szykowanej przez Mongołów inwazji wojsk na Europę.

26 maja 2022 r. Kevinowi Spaceyowi postawiono oficjalne zarzuty napaści seksualnej na czterech mężczyzn. - Został również oskarżony o doprowadzenie jednej osoby do wzięcia udziału w czynności seksualnej o charakterze penetracyjnym bez zgody - poinformowała w oświadczeniu Rosemary Ainslie, szefowa Specjalnego Wydziału ds. Przestępczości w Prokuraturze Koronnej. Jeden z pokrzywdzonych miał zostać skrzywdzony dwukrotnie w marcu 2005 r. w Londynie.

Długa lista, na której jest już ponad 30 zarzutów dotyczących napaści seksualnych i molestowania, powiększa się. Ale czy to sprawi, że Spacey raz na zawsze zostanie odsunięty od kariery filmowej, czy tam serialowej? Pięć lat wysuwania przeciwko niemu oskarżeń pokazało niestety, że Hollywood wciąż trzyma dla niego miejsce.

Wybrane dla Ciebie