Zbrodnie sympatycznych ojców, sąsiadów, kuzynów

W powojennych Niemczech 15-letni chłopak zakochuje się w znacznie do niego starszej kobiecie. Początek jak w skandalizującym melodramacie, ale „Lektor“, ekranizacja powieści Bernharda Schlinka, wychodzi daleko poza granice opowieści o zakazanej miłości.

17.03.2009 10:58

Trudno pisać o „Lektorze“ nie zdradzając tego, co dla części publiczności, która powieści Schlinka nie czytała, może być zaskoczeniem. Uwaga, będą więc spoilery!

Związek dojrzałej kobiety i nastolatka nie opiera się tylko na fizycznej fascynacji. Dla Hanny jest możliwością odkrycia światów dotychczas dla niej niedostępnych. Bo kobieta jest analfabetką. A znajomość z młodziutkim chłopcem daje jej szansę na odbycie literackiej podróży. Odkrycia dla siebie „Przygód Tomka Sawyera“ Twaina, „Odysei“ Homera czy „Damy z pieskiem“ Czechowa. Nie jest to jednak także opowieść o przezwyciężaniu barier czy społecznych uprzedzeń.

W czasie wojny Hanna była strażniczką w obozie zagłady. Jednak w jej świadomości nieumiejętność czytania wydaje się być czymś znacznie gorszym od udziału w zbrodniach wojennych. Kobieta gotowa jest zaryzykować najsurowszy wyrok sądowy byle tylko nie ujawnić kompromitującej – jej zdaniem – prawdy. Ten wątek wzbudził zresztą najsilniejszej kontrowersje zarówno przy premierze książki, jak jej ekranizacji.

Pojawiły się sugestie o stawianiu znaku równości pomiędzy byciem analfabetą a skłonnością do zła. Niektórzy uważali, że poprzez analfabetyzm Schlink (a w ślad za nim filmowa wersja) próbuje usprawiedliwić czyny swojej bohaterki.

To wydaje się jednak uproszczeniem. Nikt Hanny nie usprawiedliwia. Nikt nie próbuje jej rozgrzeszyć. Jednak potrzeba zrozumienia... jak zwyczajny człowiek może być zdolny do popełniania czynów haniebnych, jest całkowicie naturalna. Analfabetyzm Hanny pełni więc rolę pewnej prowokacji, konfrontującej widza z pytaniami, na które pewnie wolałby nie odpowiadać.

Powieść Schlinka wywołała w Niemczech silny oddźwięk. Była bowiem jedną z pierwszych, które próbowały opisać doświadczenia powojennych pokoleń Niemców, którzy nie brali udziału w zbrodniach swoich ojców, ale czuli się za nie moralnie odpowiedzialni.

Schlink uświadomił także swoim rodakom nieprzyjemną prawdę. Wojennych zbrodni dopuszczali się nie jacyś tam, bliżej niesprecyzowani, psychopaci, ale całkiem zwyczajni ludzie - ojcowie, sąsiedzi, kuzyni. Na co dzień zwyczajni, sympatyczni, kochający swoich bliskich, w wojennych realiach przekształcali się w zbrodniarzy. Jak pogodzić miłość do kogoś takiego lub przyjaźń z nim ze świadomością jego wojennej przeszłości? Udawać, że nie istniała? Próbować – bez względu na cenę i ciężar winy - zrozumieć? Przecież to niemożliwe.

Ten wątek wybija się też na pierwszy plan w filmowej adaptacji. Bo widz zostaje postawiony w tej samej, mało komfortowej, sytuacji. Hannę gra Kate Winslet, aktorka powszechnie lubiana. Jej bohaterka na początku wzbudza więc automatycznie sympatię. Ale potem na jaw wychodzi jej wojenna przeszłość. Co wtedy poczujecie? Niesmak? Zgrozę? Poczucie, że zostaliście oszukani?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)