Zmarł Lew Palter. Wszyscy Polacy widzieli go w wielkim hicie
Zmarł amerykański aktor Lew Palter. Mężczyzna miał 94 lata. Najbardziej zasłynął z roli w hicie Jamesa Camerona "Titanic".
Informacje o śmierci Lewa Paltera potwierdziła jego córka Catherine w rozmowie z "The Hollywood Reporter". Aktor zmarł w wieku 94 lat po długiej walce z nowotworem płuc. Mężczyzna odszedł w swoim domu z Los Angeles 21 maja.
"Z wielkim smutkiem dzielimy się wiadomością, że zmarł wieloletni wykładowca CalArts Theater - Lew Palter. Lew przeszedł na emeryturę w CalArts w 2013 roku, służąc naszej społeczności od 1971 roku jako nauczyciel aktorstwa, reżyser i mentor" - pożegnała Paltera szkoła aktorska CalArts.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Palter milionom może kojarzyć się głównie z jednej roli. Aktor w 1997 r. zagrał w "Titanicu" Jamesa Camerona. Choć jego kreacja Isidora Strausa była niewielka, to jednak zapadła wielu osobom w pamięci. W filmie widzimy, jak Straus wraz z żoną Idą (Elsa Raven) w obliczu nadchodzącej katastrofy kładą się na łóżku. Para obejmuje się i przy dźwiękach pieśni religijnej "Nearer, my God, to Thee" ("Być bliżej Ciebie chcę" po pol.) czeka na utonięcie. Straus rzeczywiście istniał. Niemiec wraz z żoną zginął na "Titanicu" po tym, jak odmówił wejścia do szalupy ratunkowej w chwili, gdy na pokładzie statku były jeszcze kobiety i dzieci.
Amerykanin zaczynał swoją karierę w latach 60. Pojawiał się głównie w telewizji w takich produkcjach jak "Aniołki Charliego", "Mission: Impossible" (serial w latach 1966-1973) czy "Drużynie A". Po "Titanicu" skupił się głównie na nauczaniu we wspomnianej wyżej szkole CalArts. Z tej pracy zrezygnował w 2013 r., gdy przeszedł na emeryturę.