Żona Ciechowskiego o jego ostatnich dniach i śmierci. "To była czarna Wigilia"
Grzegorz Ciechowski 29 sierpnia świętowałby 67. urodziny. Co roku wspominany jest w poruszających słowach przez bliskich. Jego żona, Anna, opowiedziała po latach, jak wyglądały jego ostatnie chwile.
Grzegorz Ciechowski był związany przez niemal dekadę z aktorką Małgorzatą Potocką, z którą doczekał się córki Weroniki. Zakochał się jednak w Annie (dziś Skrobiszewska po drugim mężu, wcześniej Wędrowska), którą poznał jako fankę zespołu Republika. Anna została nianią jego córki, potem - kochanką. Ich związek wielu wydawał się kontrowersyjny na przestrzeni lat. Dla Anny Ciechowski zmienił swoje życie, przyjechał do niej do Stanów, gdy wyemigrowała, a potem założył z nią szybko rodzinę. Dziś kobieta wspomina swojego ukochanego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzieci Ciechowskiego szczerze o zmarłym ojcu
Anna Skrobiszewska o Grzegorzu Ciechowskim
Anna w najnowszej rozmowie z "Faktem" przyznaje, że żyli w trudnym związku. Kobieta słyszała, że Ciechowski nie opuści swojej partnerki, że ich córka jest za mała, by rozbijać jej dom. - Sytuacja stała się naprawdę wyczerpująca psychicznie dla nas wszystkich - wspomina. Trzy miesiące po tym, jak Anna wyemigrowała do USA, poleciał tam za nią muzyk. Oświadczył się.
- Gdy Grzegorz przyjechał do Stanów, praktycznie zaraz byłam w ciąży, bo chcieliśmy mieć jak najszybciej dziecko. Kiedy kilka miesięcy później wróciłam do Polski, postanowiliśmy wziąć ślub w Kazimierzu i tam też się wyprowadziliśmy. Ślub był bajkowy i byliśmy szczęśliwi. Grzegorzowi zależało na takim ciepłym domu - wspomina Skrobiszewska.
W jej wspomnieniach Ciechowski był mężczyzną, który chciał wracać codziennie do swojego domu, do bliskich. Po wielu przeprowadzkach zaczęli w końcu wić swoje gniazdko, przeprowadzili się do domu wynajmowanego tuż obok działki, na której mieli postawić swój własny. Jak wspomina Anna, pewnego dnia, lepiąc bałwana z dziećmi, Ciechowski miał powiedzieć: "Tu jest moje miejsce na ziemi". - Nie jestem pewna, czy nie powiedział wtedy, że to jego ostatnie miejsce na ziemi, co byłoby jeszcze bardziej wstrząsające - mówi.
Dzień później muzyk wylądował w szpitalu, z którego już nie wyszedł. - Grzegorz prosił mnie, żeby mamie na razie nic nie mówić, bo myślał, że szybko wyjdzie. Kilka dni żyliśmy w niepewności. Potem była rozpacz. Praktycznie to była czarna Wigilia, taka pusta - opisuje Anna. Ciechowski zmarł 22 grudnia 2001 r. po nagłej operacji tętniaka serca.
- Przez tę nagłą śmierć wiem, że każdy dzień jest ważny, każda chwila, wszystkie słowa, które wypowiadamy, albo te, których wypowiedzieć nie zdążyliśmy. Kiedyś tak o tym nie myślałam. Dziś żałuję, że nie robiłam więcej zdjęć. Jedno, co mi się udało, to wykradanie jego zapisków z kosza na śmieci. Grzegorz na mnie krzyczał, że to do niczego się nie nadaje, ale ja je cichcem ratowałam. Dziś są dla mnie cudowną pamiątką - mówi.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opisujemy historię wielkiego, amerykańskiego skandalu z menadżerem gwiazd, który wyłudził setki milionów dolarów. Jest o reakcjach na finał "Rodu smoka" i o filmie, który przebił "Pasję". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: