Wszystko dzięki... psu
Dla Kęstowicza to był trudny czas. Został zupełnie sam – jego rodziców aresztowano – bez stałej pracy, toteż imał się najróżniejszych fizycznych robót.
- Aż ktoś powiedział, że Teatr Lutnia wystawia "Królową przedmieścia" i potrzebni są statyści – opowiadał w Głosie Pomorza. Więc poszedłem na tego statystę, bo pomyślałem, że lepsze to niż kopanie torfu czy rąbanie drzew. W sztuce grała między innymi Hanka Ordonówna, a chórzystką była moja przyszła żona – dodawał.
Nie spodziewał się, że z drugiego planu błyskawicznie awansuje i stanie w świetle reflektorów. Wszystko to zawdzięczał... psu Ordonówny.
- Pewnego razu pies Ordonki pogryzł aktora grającego główną rolę – opowiadał.* - Odwieziono go do szpitala. Dramat!* Teatr był na własnym rozrachunku, więc jeśli nie grano przedstawień, to i nie było pieniędzy, nie było co jeść! To wtedy reżyser uznał, że* nieszczęsnego aktora powinien zastąpić Kęstowicz...*