„Studia są trudne dla wiary”
Woronowicz, jako człowiek głęboko wierzący, od samego początku słyszał, że w szkole aktorskiej nie będzie mu łatwo, bo religia nie jest tam czymś istotnym. On sam przyznawał, że faktycznie, zdarzały się naprawdę ciężkie chwile i często czuł się samotny.
- To było trudne miejsce* – mówił. *- Studia są często trudne dla wiary. Wielu traci wiarę. I mnie też było bardzo trudno. Szczególnie pierwsze tygodnie. Byłem sam. Pamiętam taki wieczór, że spojrzałem na krzyż i zacząłem płakać.
Pocieszenie znalazł, oczywiście, w modlitwie.
- Zabrałem ze sobą do Warszawy krzyż i obrazek Matki Bożej Częstochowskiej. Powiesiłem je sobie nad łóżkiem. Przyszło mi do głowy, aby przed zajęciami iść następnego dnia na mszę świętą do kapucynów na 8. I tak zostało przez cztery lata. Codziennie byłem na mszy o 8. Eucharystia mi uratowała życie – twierdził.
Przyszły aktor związał się ze wspólnotą, z którą chodził od drzwi do drzwi i głosił naukę Jezusa. Jak sam przyznał po latach, było to świetne przygotowanie do zawodu.