Uwolniła się od choroby. "Próbowałam używek, nie dawały radości"
Aleksandra Popławska jest wziętą aktorką filmową i telewizyjną, ale unika blasku fleszy. - Mieszkam pod Warszawą i bardzo rzadko wychodzę ze swojego domu na wsi – mówiła w najnowszym wywiadzie, w którym opowiedziała szczerze m.in. o swojej walce z depresją i śmierci ojca.
Aleksandra, starsza siostra aktorki Magdaleny Popławskiej, ma na swoim koncie wiele popularnych filmów i seriali. Ostatnio można ją było oglądać w nowej produkcji HBO "Klangor" czy "Stuleciu winnych". Trafiła też do obsady "The End", nowego filmu reżysera "365 dni". W wywiadzie dla "Gali" przyznała, że rzadko bywa na branżowych imprezach, bo bardziej niż "ścianki i cekiny woli dres i brak makijażu".
45-letnia aktorka mówiła o urokach życia na wsi pod Warszawą, ale nie unikała też trudnych tematów z przeszłości. Wróciła pamięcią do śmierci ojca.
- To depresja zabrała go (ojca, przyp. red.) z tego świata, prowadziła go w stronę ciemności, którą starał się rozjaśniać alkoholem. Używki w takich sytuacjach nie pomagają, są złe – podkreśliła Popławska.
Środowisko filmowe mówi „stop” przemocy na uczelniach
Wyznała też, że sama stroni od używek. - Próbowałam i nie przyniosły mi żadnej radości. Wprowadziły niepokój – dodała, podkreślając, że udało jej się uniknąć nałogu, choć ona też cierpiała na depresję.
- Leczyłam się, na szczęście z sukcesem. Odkąd uwolniłam się od tej choroby, doceniam każdy dzień i lubię żyć. (…) Nawet jeśli mam gorszy dzień, szybko się z tej emocji potrafię uwolnić medytacją lub praktyką jogi, spacerem albo telefonem do bliskiej osoby – wyznała Aleksandra Popławska.