''Trudno o gorzej obsadzony pierwszoplanowy duet''
W najnowszej produkcji Juliusza Machulskiego jest za to mnóstwo nieudanych gagów, spalonych żartów, niepotrzebnych dialogów, drażniących bohaterów i źle zainscenizowanych scen.
Reżyser próbuje żonglować fikcją i rzeczywistością, snuć fantazje na temat tego, że II wojny światowej nigdy nie było, a często rozpracowywany przez amerykańskich twórców tzw. efekt motyla zupełnie nie istnieje.
Skoro na tapecie mamy komedię, w grę powinna jednak wchodzić przede wszystkim dobra zabawa. Tej ostatniej w "AmbaSSadzie" niestety też niewiele.
Z komizmem słownym nie jest za dobrze, bo z ekranu pada zbyt dużo suchych fraz, z sytuacyjnym jest jeszcze gorzej, bo wszystkie żarty wynikające ze zderzenia przeszłości ze współczesnością są boleśnie przewidywalne, a komizm charakterologiczny niemal nie istnieje, bo trudno o gorzej obsadzony pierwszoplanowy duet.