3z8
Krajobraz po bitwie
Lata pięćdziesiąte w amerykańskim kinie wojennym uważa się za czas barokowych patriotycznych fresków z łopoczącą flagą w tle, natchnionych fantazji zainspirowanych zwycięstwami odniesionymi w ledwie zakończonej wojnie. Nie do końca słusznie.
Bo choć faktycznie nie brakowało pompatycznych widowisk batalistycznych będących wariacjami na temat chwalebnych momentów chłopców w mundurach („Piaski Iwo Jimy”, „Przeklęte wzgórza”) oraz produkowanych taśmowo adaptacji powieści i powieścideł wojennych, pojawiło się wiele filmów znakomitych, które do dziś pozostają wartościowymi klasykami gatunku. Mowa tu o „Stąd do wieczności” czy „Buncie na okręcie” z Humphreyem Bogartem.