Uciekinier-dokumentalista
Munk* miał wiele szczęścia, bo udało mu się szybko zbiec z hitlerowskiej niewoli. Przez resztę wojny trudnił się *pracą robotnika.
Po jej zakończeniu rozpoczął studia na Politechnice Warszawskiej, ale musiał je przerwać ze względu na chorobę. Później trafił na chwilę na Uniwersytet Warszawski, ale finalnie w 1951 roku ukończył łódzką filmówkę.
Zanim zaczął reżyserować własne filmy, zadebiutował jako operator. Pierwsze miejsca w jego filmografii wcale nie zajmują fabuły, a na poły propagandowe dokumenty („Kierunek Nowa Huta“, 1951 czy „Kolejarskie słowo“, 1953). Czemu tylko na poły? Ponieważ Munk znany był z prób przełamywania socrealistycznego schematu narzucanego przez władzę.
Świadectwem partyzanckiej anty-socrealistycznej działalności Munka jest film „Gwiazdy muszą płonąć“ (1954). Większość jego dokumentów było zresztą cenionych za nowatorską i wysmakowaną formę. Od początku swojej kariery przyszły mistrz szkoły polskiej bawił się z zasadami, podważał idee i śmiało kpił z tego, czego inni się bali.