Więzień numer 6804
Początkowo nie miał pojęcia, gdzie się znajduje - obóz powstał kilka miesięcy wcześniej i Kowalczyk nawet się nie spodziewał, jakie piekło mu zgotowano.
- Po 4 godzinach, ogolony, ostrzyżony, w pasiaku, z numerem na piersi stałem na placu apelowym obozu koncentracyjnego Auschwitz. I tak na dłuższy czas został skreślony August Kowalczyk, w to miejsce zaistniał więzień numer 6804. Następnego dnia, 5 grudnia, pierwszy raz poszedłem do pracy. Była to bowiem praca na terenie obozu, po prostu pół roku wcześniej przyjechał pierwszy transport - pisał.
Brutalnie traktowanie, wyczerpująca praca i tragiczne warunki odcisnęły swoje piętno na Kowalczyku. Ale mimo to chłopak nie zamierzał się poddawać.