"Balerina": weekend z marzeniami [RECENZJA]

Czeka nas weekend kinowy pełen wielkich emocji i pięknych marzeń. Podczas gdy dorośli widzowie będą mogli rozsmakować się w fantazji przygotowanej przez Damiena Chazelle'a w „La La Land”, młodsza część widowni spędzi miło czas na „Balerinie” Erica Summera i Érica Warina, uroczej i pięknie wykonanej bajce o spełnianiu marzeń w Paryżu końca XIX wieku.

"Balerina": weekend z marzeniami [RECENZJA]
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

20.01.2017 | aktual.: 20.01.2017 18:14

Porównanie do „La La Land” nie jest wbrew pozorom naciągane. Głównymi bohaterami „Baleriny” są Felicja oraz Wiktor, dwójka młodych ludzi, którym proza życia utrudniała dotąd spełnianie swych pięknych marzeń. Oboje wychowali się w sierocińcu, w którym nie ma miejsca na kreatywność i aspiracje. Bohaterowie stamtąd uciekają, by trafić do chaotycznego, ogromnego, przytłaczającego i jednocześnie urzekającego całą gamą odcieni komputerowej animacji Paryża (na czele z powstającą właśnie wieżą Eiffela). Felicja, która czuje, że mogłaby przetańczyć całe życie, zaczyna ćwiczyć w prestiżowej szkole baletowej, natomiast Wiktor trafia pod skrzydła samego Gustave'a Eiffela.

*Tak rozpoczyna się ekscytująca przygoda dwójki młodych marzycieli – przygoda, która jest dosyć przewidywalna dla widza, który widział w życiu więcej niż kilka bajek, niemniej oferuje sporo atrakcyjnego humoru i klasycznego czaru. *Klasycznego nie tylko w sensie osadzenia akcji w czasach bez telefonów komórkowych, internetu i wszędobylskich cyfrowych bodźców, które utrudniają często docenianie tego, co jest najważniejsze. Również dzięki samej animacji, której może brakuje trochę do fotorealizmu najnowszych dzieł Disneya czy Pixara, ale twórcy nie próbują udawać, że zrobili coś więcej niż przyjemną baśnią o całkiem sporej mocy inspiracji. Ta klasyczność wspomaga jeszcze bardziej porównanie do „La La Land”, bo choć Mia i Sebastian z filmu Chazelle'a żyją i spełniają marzenia we współczesnym Mieście Aniołów, to są bardzo tradycyjni, klasyczni, w tym, co i jak robią czy myślą.

Oba filmy uczą o tym, że droga do spełniania marzeń bywa czasami dosyć kręta i może prowadzić w zaskakujące miejsca. Zawsze też znajdzie się ktoś, kto stanie na przeszkodzie. I choć w „Balerinie” morały te wybrzmiewają raczej na dalekim drugim planie – pamiętajmy, że to jednak kino animowane dla młodszego widza – to Summer i Warin zapewniają dzieciakom kilka ważnych życiowych lekcji, które być może zakiełkują w przyszłości. Albo zainspirują młodych widzów do poszukiwania własnych dróg, do zostawania balerinami i wynalazcami, do wiary w to, że jak się chce, to wszystko jest możliwe.

Ocena 7/10

Darek Kuźma

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)