"Sprzedawałam węże ssąco-tłoczące"
Barbara Horawianka chodziła do liceum handlowego, po którym zaczęła pracę w Centrali Handlu Sprzętu Przeciwpożarowego.
- Sprzedawałam węże ssąco-tłoczące, bosaki, hełmy itp. Obliczałam marże, procenty, wypisywałam faktury. Dla mnie to było coś strasznego, tym bardziej że miałam okropną kierowniczkę - mówiła w "Trybunie".
Horawianka uciekała od nudnej rutyny w świat poezji, zapisała się do studium aktorskiego i... popełniała coraz więcej błędów w fakturach.
- Dostałam jedno, drugie, a potem trzecie upomnienie i pan dyrektor musiał mnie zwolnić, i to ze skutkiem natychmiastowym - wspominała swoją nieudaną przygodę z handlem artykułami strażackimi.