Beauty work, czyli jak Hollywood robi nas w balona
Proceder zakrojony na wielką skalę. Robią to wszyscy
Hollywoodzki kult młodości i piękna niejedną gwiazdę przyprawił o ból głowy. Całe szczęście w odwodzie zawsze są pochodzące z niewyjaśnionego źródła pigułki odchudzające czy dyskretni chirurdzy plastyczni. Ale na tym nie koniec – jeśli i te środki zawiodą, zawsze pozostaje nowoczesna technologia.
Hollywoodzki kult młodości i piękna niejedną gwiazdę przyprawił o ból głowy. Całe szczęście w odwodzie zawsze są pochodzące z niewyjaśnionego źródła pigułki odchudzające czy dyskretni chirurdzy plastyczni. Ale na tym nie koniec – jeśli i te środki zawiodą, zawsze pozostaje nowoczesna technologia.
Jak donosi portal Mashable, w Fabryce Snów już od wielu lat nader często korzysta się z procesu nazywanego „beauty work”, do tej pory utrzymywanego przed widzami w wielkiej tajemnicy, bo Hollywood nie lubi dzielić się swoimi sekretami z osobami postronnymi, a tym bardziej z widzami.
Aktorzy i aktorki wyglądają na ekranie młodziej, piękniej lub wręcz nieskazitelnie? Okazuje się, że to wcale nie jest zasługa ich fotogeniczności...