Młode matki w kinie
Gdyby chcieć usytuować film Rosłaniec w obrębie polskiej kinematografii – "Bejbi Blues" najbliżej do "Ki" (2011) Leszka Dawida.
Wizualną bazą obu produkcji jest sceniczna stylizacja, ostre przejścia montażowe mnożą w nich poczucie życiowego bałaganu, a Natalia (zjawiskowy debiut Magdaleny Berus!) podobnie jak Kinga (Roma Gąsiorowska) jest kolejną samotną matką, która zamiast szat nieszczęśnicy zakłada seksowne rajstopy, kolorowe futra i ekstrawaganckie buty na mało gustownych koturnach. W sprawnych dłoniach Kasi Rosłaniec Berus jest żywym manekinem ubieranym wedle wskazówek nastoletniej Gevinson i czesanym w stylu Alison Goldfrapp.
Rzeczywistość wokół niej raz przypomina plastikowy, kiczowaty domek dla lalek Barbie kupionych na bazarze; innym razem przeistacza się w groteskową scenę erotycznych zabaw à la wulgarny, serbski "Klip"(2012) Maji Miloš. Film Rosłaniec nie jest jednak kolorową wydmuszką; a przymiotnik "sztuczny" – którym z łatwością można go opisywać – nie jest tożsamy ze słowem "nieautentyczny".