Bernardo Bertolucci: Skandalista, blagier i geniusz. Reżyser skończył 75 lat

Bernardo Bertolucci: Skandalista, blagier i geniusz. Reżyser skończył 75 lat
Źródło zdjęć: © AFP

17.03.2015 | aktual.: 22.03.2017 21:46

75 lat temu w Parmie, mieście w północnych Włoszech, na świat przyszedł Bernardo Bertolucci. Syn nauczycielki i poety początkowo chciał pójść w ślady ojca. Reżyserem został na skutek szczęśliwego zrządzenia losu.

75 lat temu w Parmie, mieście w północnych Włoszech, na świat przyszedł Bernardo Bertolucci. Syn nauczycielki i poety początkowo chciał pójść w ślady ojca. Reżyserem został na skutek szczęśliwego zrządzenia losu.

Jego filmy od wielu lat dzielą publiczność. Bertolucciego albo się kocha, albo nienawidzi, a krytyka raz wynosi go pod niebiosa, hojnie obsypując nagrodami, by zaraz potem zmieszać z błotem.

Sam reżyser, mimo narosłych wokół niego kontrowersji, nigdy nie zamierzał wyrzekać się swojego charakterystycznego stylu, nie ulegał cenzorom, którzy próbowali ugłaskać jego dzieła albo zmieść z powierzchni ziemi.

Przez lata kręcił filmy odważne, opowiadające bez krępacji o seksie, trudnych stosunkach międzyludzkich i mocno nacechowane politycznie. Dodatkowo obsadzał w nich najpiękniejsze aktorki, jakie kiedykolwiek pojawiły się na ekranie.


1 / 6

Późna miłość

Obraz
© EastNews

Urodził się 16 marca 1941 roku. Zainspirowany przez ojca, pisać zaczął w wieku lat 15. Jego pierwsza książka zdobyła kilka prestiżowych wyróżnień, w tym nagrodę Premio Viareggio, toteż nastolatek planował podjąć studia związane z literaturą, przekonany, że tak jak słynny rodzic, on również zostanie pisarzem.

Miłość do kina przyszła z czasem, gdy młody Bertolucci zaczął poznawać filmy Kurosawy i Felliniego.

- Kiedy zobaczyłem „Słodkie życie”, stwierdziłem, że chcę być reżyserem – opowiadał w wywiadzie dla portalu AV Club. - „Słodkie życie” mnie zszokowało, ale w tym dobrym sensie. Miałem wtedy jakieś 18 lat.

2 / 6

''Myślę, że to jakiś złodziej''

Obraz
© mat. dystrybutora

W wejściu do branży literackiej, a później filmowej, pomógł Bertolucciemu jednak nie tylko ojciec. Ogromną rolę w życiu przyszłego reżysera odegrał Pier Paolo Pasolini, którego poznał jeszcze jako nastolatek.

- Któregoś dnia zapukał do naszych drzwi. To było niedzielne popołudnie, po lunchu, moi rodzice spali – opowiadał o ich pierwszym spotkaniu. Pasolini chciał się zobaczyć z jego ojcem, Attilio Bertoluccim.

Pasolini wprowadził się do tego samego budynku i szybko stał się mentorem młodego Bertolucciego – doradzał mu przy pisaniu, przedstawił wydawcy, pomógł zadebiutować na rynku wydawniczym.

3 / 6

Poeta, który chciał robić filmy

Obraz
© AFP

W 1959 roku Bertolucci wybrał się w podróż do Paryża, gdzie w jednym z kin zobaczył „Do utraty tchu” Godarda.

- Zakochałem się w nim, zakochałem się w kinie, w filmach* – mówił w wywiadzie dla AV Club. *- A kiedy wróciłem do Rzymu i spotkałem się z Pierem Paolo, powiedział mi: „Jesteś poetą, ale chciałbyś robić filmy? Nie ma problemu. Będziesz moim asystentem”.

W ten sposób Bertolucci trafił na plan, gdzie od razu został rzucony na głęboką wodę.

1962 roku Bertolucci, dzięki wsparciu Pasoliniego, do spółki z którym napisał scenariusz, zadebiutował jako reżyser filmem „Kostucha”.

4 / 6

Bertolucci przed sąd

Obraz
© EastNews

Międzynarodową popularność Bertolucci zdobył w latach 70., rok 1972 był zaś prawdziwym przełomem w jego karierze.

„Ostatnie tango w Paryżu” przyniosło mu sławę reżysera niestroniącego od skandali i przez długie lata cieszyło się – zasłużenie – opinią jednego z najbardziej kontrowersyjnych filmów ubiegłego wieku.

Z powodu śmiałych scen erotycznych cenzorzy nie dopuścili dzieła Bertolucciego do dystrybucji w kilku krajach – sam reżyser w swoich rodzimych Włoszech musiał stanąć przed sądem, który nakazał mu zniszczenie wszystkich kopii filmu, i tłumaczyć, że aktorzy nie uprawiali tak naprawdę seksu przed kamerami – a jego premiera wywołała niemały skandal.

Nie chodziło zresztą tylko o niezwykle odważne sceny czy fabułę - historię seksualnej relacji dwóch nieznajomych, pięknej Francuzki i Amerykanina w średnim wieku – atmosferę podgrzewały również wyznania głównej aktorki, Marii Schneider, która nie szczędziła reżyserowi gorzkich słów. Twierdziła, że Bertolucci „zgwałcił ją emocjonalnie”, wykorzystał jej naiwność i poniżył (więcej **).

5 / 6

''Bertolucci to nie reżyser, to gangster''

Obraz
© EastNews

- Był gruby, spocony i strasznie manipulował Marlonem i mną – żaliła się Schneider (na zdjęciu) w Daily Mail, zdradzając kulisy ich współpracy.

Od tamtej pory Bertolucci stał się jej wrogiem – po zakończeniu zdjęć nie odezwała się do niego ani słowem, a kiedy kilka lat później spotkali się na festiwalu, oznajmiła:

- Nie znam tego pana. Bertolucci to nie reżyser, to gangster– rzuciła aktorka, tłumacząc, że wcale nie chciała stać się ani gwiazdą, ani skandalistką, a ten film „zniszczył jej życie”. W 2013 roku Bertolucci wreszcie odniósł się do tej sprawy.

- Biedna Maria – powiedział. - Nie miałem później okazji, by poprosić ją o wybaczenie. Czasami, podczas kręcenia filmu, nie mówiłem jej wszystkiego, bo chciałem, aby wypadła bardziej naturalnie. Kiedy mieliśmy kręcić scenę, w której Marlon używa masła, nie uprzedziłem jej wcześniej. Chciałem, żeby zareagowała frustracją i gniewem.

6 / 6

Wielki powrót

Obraz
© AFP

Bertolucci nigdy nie ukrywał, że seks i polityka ogrywają ogromną rolę w jego życiu, a każdy film zawiera choćby niewielki akcent autobiograficzny. Stale sprzeciwia się cenzorom, którzy chcieliby ingerować w tworzone przez niego filmy i zarzucają mu epatowanie seksem czy skandalizowanie pod publiczkę.

W 2003 roku, po „Marzycielach”, zniknął z kina niemal na całą dekadę.

- Długo nie pracowałem z powodu problemów zdrowotnych* – mówił portalowi Film Comment. *- Kilka lat temu byłem przekonany, że to koniec mojej reżyserskiej kariery.

Dopiero spotkanie z Niccolò Ammanitim pomogło mu zmienić zdanie; razem napisali scenariusz do filmu „Ja i ty”, który w kinach pojawił się w 2012 roku.

Co dalej? Część widzów wierzy, że Bertolucci, który przyznaje, że jest wielkim fanem seriali „Breaking Bad” i „House od Cards”, być może sam nawiąże współpracę ze stacjami telewizyjnymi. W końcu sam powiedział:

- Teraz najlepsze rzeczy powstają właśnie w telewizji. (sm/gk)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (23)