Borat: satyra przesadna
Powiem szczerze bardzo długo zabierałem się do tego filmu, bo czytając wszelkie opisy, recenzje i oglądając zapowiedzi, z góry założyłem beznadziejność tej opowieści. Pamiętam filmy z serii Ali G, które niczym specjalnym nie zadziwiły, a dodatkowo uwsteczniały swoją głupotą poczciwego widza. Jednak człowiek, zasiadając przed telewizorem, był pełen nadziei, że to co zobaczy powali go na kolana. Szkoda tylko, że ta wiara umarła już na samym początku.
27.11.2008 12:21
Tytułowy Borat (Sacha Baron Cohen) mieszka w Kazachstanie, gdzie prowadzi spokojne życie, mieszkając z krową, demoniczną żoną, a dookoła otacza go obraz nędzy i rozpaczy. Pewnego dnia wpada na genialny pomysł wyjazdu do Ameryki, żeby zaczerpnąć troszkę cywilizacji i posiąść jej tajniki, aby później przekazać tę wiedzę swoim rodakom. Już od samego przybycia do USiA (jak to Borat mówi), zachowuje się jak neandertalczyk, który nie wie nic o niczym. Załatwia swoje potrzeby na ulicy, z każdym chce się całować na powitanie, śmieje się z niepełnosprawnych, Żydów czy opowiada dowcipy o seksie z własną teściową.
Oglądając film, bardzo często zastanawiałem się jak to jest możliwe, że nikt głównego bohatera nie pobił, czy zrobił coś gorszego. Jego zachowanie nie mieści się w żadnych normach, nawet gdybyśmy popatrzyli na nie z przymrużeniem oka.
Przeważającym wątkiem całego filmu jest podróż Borata i jego przyjaciela Azamata, z Nowego Jorku do Kalifornii, w celu poślubienia największej gwiazdy „Słonecznego patrolu”, Pameli Anderson. Szkoda tylko, że „narzeczona” nic o tym nie wie. Jednak ten malutki problem nie wpłynie na przebieg całej wycieczki.
Wiem, że mamy wolność słowa, pomimo tego powinniśmy znać granicę smaku i przyzwoitości. Niestety w „Boracie” wszystko to zostało przekroczone i to ze wzmocnioną przesadnością. Jednak to jest tylko moje własne odczucie, a gusta są różne, przez co na pewno znajdą się widzowie, na których ten film zrobi wrażenie. Ja do nich niestety nie mogę się zaliczyć i jak dla mnie ten film nigdy nie powinien ujrzeć światła dziennego.