Była ulubioną reżyserką Hitlera. Odkryto nowe fakty o Leni Riefenstahl
Oportunistka czy zwolenniczka nazizmu? Po wojnie Leni Riefenstahl twierdziła, że nie wiedziała nic o Holocauście i koszmarach wojny prowadzonej przez Hitlera. Ochoczo nagrała dla niego propagandowe filmy. Teraz powstał zaś film o jej życiu, który pokazano premierowo na festiwalu w Wenecji.
Leni Riefenstahl od wielu lat określa się jako pupilkę Hitlera, jego ulubioną reżyserkę, która kręciła dla niego filmy propagandowe, gloryfikujące Trzecią Rzeszę i w efekcie umacniające jego władzę w społeczeństwie. Niektórzy uważali ją za niezwykle utalentowaną kobietę, która otworzyła się na nową estetykę filmową. Większość jednak sądzi, że to, co wyszło spod jej ręki, nie ma żadnej artystycznej wartości, gdyż Riefenstahl była nazistką, a jej twórczość została zdominowana przez polityczne sympatie. Co okazuje się po latach?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tajny radziecki labirynt. Polacy w czeskiej podziemnej fabryce samolotów
Zachłysnęła się nazizmem
Jak to się stało, że obiecująca reżyserka tak blisko zaczęła współpracować z Hitlerem, dostając na swoje filmy wszystkie możliwe środki? O Leni Riefenstahl słyszał z pewnością każdy. Niemiecka reżyserka nakręciła takie obrazy jak słynny "Triumf woli" i "Olimpiada".
Andreas Veiel, niemiecki twórca, w swoim najnowszym dokumencie postanowił odkryć na nowo historię Riefenstahl, zabierając widzów w podróż po jej pełnym kontrowersji życiu. Film, prezentowany poza konkursowym programem Festiwalu Filmowego w Wenecji, zadaje pytanie o możliwość oddzielenia talentu od politycznych poglądów Riefenstahl. Ale też o to, czy Leni była nazistką czy po prostu korzystała z możliwości, jakie dawała jej administracja Hitlera. Czy są przesłanki ku temu, że społeczeństwo źle oceniło reżyserkę?
Riefenstahl, która zmarła w 2003 roku w wieku 101 lat, przez całe życie zaprzeczała, jakoby była świadoma zbrodni Holocaustu, a po wojnie przedstawiała się jako ofiara. Jej postawa w powojennych Niemczech, a także brak jawnej skruchy i próby rewizji własnej historii, wzbudzały kontrowersje. Veiel przez pryzmat psychologiczny próbuje zgłębić nie tylko osobę Riefenstahl, ale także szerszy problem fascynacji skrajnie prawicowymi ruchami.
- Ona nie była oportunistką, była zaangażowana w nazistowską ideologię nie tylko pod względem estetyki, ale także jeśli chodzi o podejmowanie tematu celebracji siły, heroizmu, pojmowaniu innych nacji jako słabszych. Znaleźliśmy wywiad z 1934 r., w którym mówi, że już trzy lata wcześniej poznała "Mein Kampf" i przyznała, że po przeczytaniu strony stała się fanką narodowego socjalizmu - mówi reżyser w rozmowie z "Hollywood Reporter".
Leni Riefenstahl po wojnie nie przyznawała się do winy
Do końca życia Riefenstahl odmawiała uznania współpracy z Hitlerem za swój błąd, twierdząc, że była zmuszona do realizacji kontrowersyjnych filmów. Po wojnie sąd wojskowy uwolnił Leni Riefenstahl od winy. Bojkotowano ją, ale i zapraszano do programów telewizyjnych, w których była aktorka mogła ze łzami w oczach opowiadać, że nic nie wiedziała o hitlerowskich zbrodniach.
Andreas Veiel w swoim filmie przypomina wywiad reżyserki w niemieckim talk-show z lat 70. Zapytana o to, czy faktycznie nie wiedziała nic o Holocauście, spojrzała w kamerę i rozpłakała się, twierdząc, że jest ofiarą nazistów. Widzowie zareagowali w niebywały sposób. Do redakcji wpłynęło ponad 500 listów, w których wyrażano wsparcie dla Leni. - Gdy to zobaczyłem, byłem w szoku. Straciłem wiarę w moich krajan. Jak to możliwe, że tak wielu widzów w tamtych latach dało się nabrać na jej kłamstwa? - komentuje Veiel.
Leni odkryto dzięki temu na nowo i zafascynowano się jej pracą. Znalazła się osoba, która uważała, że przejrzała Riefenstahl i postanowiła nakręcić film dokumentalny o tym, jak Leni werbowała do swoich filmów Romów i Sinti, by wykonywali pracę statystów. Riefenstahl miała ich osobiście wybierać z obozów koncentracyjnych. Potem twierdziła, że dzięki niej mieli przeżyć wojnę. Tymczasem ustalono, że blisko 100 statystów zostało zagazowanych w obozie Auschwitz. O tym powstał film "Time of Darkness and Silence" Niny Gladitz.
- To jest historia o tym, jak łatwo można dać się uwieść - komentuje reżyser nowego filmu o Riefenstahl. - Wyobraź sobie, że masz niekończący się budżet na zrobienie filmu. Co za szansa. Myślę o moim ojcu, który był generałem w czasie wojny. Był blisko Himmlera na froncie w Rosji, z czego czerpał korzyści. Dał się uwieść - mówi Veiel, którego dokument jeszcze nie ma daty premiery kinowej i w streamingu.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opisujemy historię wielkiego, amerykańskiego skandalu z menadżerem gwiazd, który wyłudził setki milionów dolarów. Jest o reakcjach na finał "Rodu smoka" i o filmie, który przebił "Pasję". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: