"Było dość ciężko". Kulisy kręcenia nagiej sceny z Bradley'em Cooperem
28 stycznia w polskich kinach pojawi się najnowszy film Guillermo del Toro "Zaułek koszmarów". Główną rolę zagrał w nim Bradley Cooper. Jak twierdzi gwiazdor, rola w produkcji dwukrotnego zdobywcy Oscara stała się dla niego wyjątkowym wyzwaniem. Nie tylko dlatego, że w jednej scenie musiał być całkiem nagi.
"Zaułek koszmarów" opowiada historię charyzmatycznego i przedsiębiorczego Stantona Carlisle'a (Bradley Cooper), który pewnego dnia spotyka na swojej drodze niezwykłe małżeństwo: widzącą przyszłość Zeenę (Toni Collette) i jej męża, telepatę Pete'a (David Strathaim). Stanton jest pod dużym wrażeniem ich "nadnaturalnych mocy". Postanawia je zmonetyzować. Zaczyna wykorzystywać naiwność nowojorskich elit i szybko się bogaci. Pewnego dnia posuwa się jednak o krok za daleko. Za namową tajemniczej psychiatry (Cate Blanchett) oszukuje groźnego finansowego potentata…
Najnowszy film Guillermo del Toro ma już za sobą premierę w Stanach Zjednoczonych. Recenzję zebrał tam bardzo dobre (na Rottentomatoes 81 proc. pozytywnych ocen) i choć nie odegrał żadnej roli podczas Złotych Globów, to krytycy uważają, że na kilka oscarowych nominacji może liczyć. Recenzenci zwracają oczywiście uwagę na świetną reżyserię dwukrotnego zdobywcy Oscara, ale także na muzykę Alexandre'a Desplata ("Grand Budapest Hotel", "Kształt wody") oraz kolejną bardzo dobrą kreację aktorską Bradleya Coopera.
"Zaułek koszmarów" (2022) - zwiastun filmu.
W wywiadzie udzielonym The Hollywood Reporter, Cooper podkreślał, że reżyser wymagał, aby "zanurkować głęboko w filmową postać". "To naprawdę było podobne do zakładania ekwipunku górniczego, czapki i latarki, patrzenia na siebie, a następnie schodzenia w dół niekończącym się tunelem. Wiedząc, że można kopać i kopać, ale nigdy nie dotrzeć do jakiegoś końca. Następnego dnia przychodzisz do pracy i znowu zaczynasz kopać i schodzić w dół" – powiedział aktor.
Cooper zwrócił również uwagę, że w tego typu wyzwaniach aktor staje przed poważnym dylematem. Czy stawiać sobie jakieś granice ekshibicjonizmu. Emocjonalnego czy też fizycznego? Hollywoodzki gwiazdor nie ma wątpliwości, że "czasami warto to zrobić". "Treść filmu wymagała, abyśmy zrobili scenę w realny sposób, abyśmy byli w niej nago emocjonalnie i fizycznie. Nagość była w tej scenie jak najbardziej uzasadniona. Gdyby tak nie było, nigdy bym tego nie zrobił".
"Oczywiście było dość ciężko" – wspomina Bradley Cooper. "Scena aktu seksualnego w wannie wymagała odsłonięcia całego ciała, zarówno z tyłu, jak i z przodu. Na dodatek, był to pierwszy dzień zdjęciowy z udziałem Toni Collette. W sumie spędziłem jakieś na planie sześć godzin nago. Przed nią i przed całą ekipą filmową".