Trwa ładowanie...
d49m72l
04-12-2006 18:08

Cena medalu

d49m72l
d49m72l

Filmów opowiadających o sportowcach nakręcono wiele, a szczególną popularnością cieszą się sporty walki – z tych ciekawszych wystarczy choćby wspomnieć amerykańskie filmy „bokserskie”, jak niedawne„Za wszelką cenę”, pamiętny „Wściekły byk” czy cały cykl o Rockym Balboa. Niestety, „Taekwondo” nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle tego typu produkcji klasy B.

W filmie tym w sposób dość schematyczny ukazano proces dochodzenia przez młodą zawodniczkę do olimpijskiego poziomu w tytułowym sporcie. Tyle że oczywiste jest przecież, że uprawianie sportu na mistrzowskim poziomie wymaga wielu wyrzeczeń – często konieczny jest niemal morderczy trening, życie z dala od bliskich itd. Brak w filmie jakichś naprawdę zaskakujących zwrotów akcji – skoro widzimy dwie przyjaciółki wspólnie trenujące taekwondo w kadrze narodowej, to przecież wiadomo, że tylko jedna z nich może odnieść sukces...

W dodatku konflikt między Liu Li a trenerem stosującym mało delikatne metody, które mają ją „zahartować”, nie jest też ukazany w zbyt przekonujący sposób – trudno wręcz zrozumieć, jakim cudem zawodniczka mogłaby zdobyć mistrzostwo kraju, gdyby nie potrafiła podporządkowywać się decyzjom trenera?

Owszem, można w „Taekwondo” znaleźć trochę elementów realistycznie ukazujących... kulisy przygotowań sportowców – ciężki trening, „zbijanie” wagi, występy na zawodach mimo kontuzji, konieczność przełamania przez zawodniczkę własnej słabości – ale to wszystko nie zastąpi przecież ciekawej fabuły.

d49m72l

Jedynym jaśniejszym punktem filmu są pojawiające się w retrospekcjach sceny z dzieciństwa Liu Li, opowiadające o ubogim życiu, treningu pod okiem jej dziadka oraz o początkach jej przyjaźni z Hui. Właśnie z postaci dziadka wprost emanuje głęboka mądrość życiowa – przecież nawet w rozgrywającym się współcześnie filmie o wschodnich sztukach walki nie mogło zabraknąć jakiegoś autentycznego mistrza.

„Taekwondo” nie zadowoli jednak też osób, które chciałyby się dowiedzieć czegoś więcej o tym sporcie, ponieważ w filmie pokazano głównie wyczerpujący trening ogólnokondycyjny, nie próbowano natomiast pokazać widzom żadnych „tajników” taekwondo.

Co dość zaskakujące w filmie o sporcie walki, nie oglądamy też na ekranie kolejnych pojedynków głównej bohaterki i tak naprawdę taekwondo widzimy dopiero w finałowym pojedynku Liu Li o złoty medal olimpijski – ale akurat dla mnie nie jest to wielka strata, bo nie przepadam za „mordobiciem” na ekranie.

Szczerze mówiąc, uważam, że ze względu na miałkość fabuły „Taekwondo” może zainteresować jedynie zagorzałych wielbicieli filmów o sportach walki, dlatego pozostali widzowie mogą spokojnie sobie podarować jego oglądanie.

d49m72l
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d49m72l