Cios z zaskoczenia. Recenzja filmu "Wojownicze Żółwie Ninja: Zmutowany chaos"
Jeżeli byliście pod wrażeniem genialnego "Spider-Man: Poprzez multiwersum", to musicie obejrzeć "Wojownicze Żółwie Ninja: Zmutowany chaos". To odważna, niesamowicie zabawna i świetnie wykonana animacja, z którą mam jeden problem – dlaczego kina reklamują ją jako film familijny?
W swojej ojczyźnie "Wojownicze Żółwie Ninja: Zmutowany chaos" mają kategorię wiekową PG, co podpowiada, że dzieci powinny ten film oglądać pod opieką rodziców/dorosłych. Przeglądając strony polskich kin, widzę hasła "od 7 lat", "film familijny", "bez ograniczeń", co budzi we mnie sporą konsternację. Bo o ile "Wojownicze Żółwie Ninja: Zmutowany chaos" to obraz ze wszech miar znakomity, który powinno się obejrzeć na wielkim ekranie, to zdecydowanie nie polecałbym go nieświadomym rodzicom z dziećmi w wieku wczesnoszkolnym.
Rodzic nieświadomy to w tym przypadku taki, który widząc na plakacie antropomorficzne żółwie spodziewa się lekkiej i zabawnej komedii przygodowej. Filmu z bohaterami z popularnych kreskówek, zabawek i książeczek, które zalewały także polski rynek w latach 90. Trzeba jednak pamiętać, że marka "Teenage Mutant Ninja Turtles" wywodzi się z surowego, undergroundowego komiksu, pierwotnie wydanego własnym sumptem przez autorów na tanim papierze gazetowym. Dopiero późniejsze adaptacje zdefiniowały na nowo zmutowane żółwie o umysłach nastoletnich chłopców, którzy stali się bardziej przyjaźni dla odbiorców w każdym wieku.
Wojownicze Żółwie Ninja: zmutowany chaos - zobaczcie nowy zwiastun!
Co nie znaczy, że na przestrzeni lat obyło się bez kontrowersji. Sam fakt, że bohaterowie kreskówek dla dzieci posługują się bronią białą, wywołał spore oburzenie. A słowo "ninja" w tytule zostało w pewnym momencie zastąpione "hero" (bohater), bo kojarzyło się ze skrytobójcami.
Nowy początek
Najnowszy animowany film z Wojowniczymi Żółwiami Ninja również może wywołać kontrowersje, gdyż łamie schematy i nijak nie pasuje do kategorii filmów familijnych, które kojarzą się z produkcjami Disney/Pixar czy Illumination. I choć "Zmutowany chaos" kryje w sobie mądre i wartościowe przesłanie (m.in. o potrzebie akceptacji i walce z uprzedzeniami) dla dzieci i młodzieży, to sama forma jest bardzo wyrazista, mocna i momentami nieodpowiednia dla małych czy bardziej wrażliwych widzów.
"Wojownicze Żółwie Ninja: Zmutowany chaos" jest klasycznym rebootem, który opowiada na nowo o genezie tytułowych bohaterów i innych mutantów zamieszkujących ciemne zakamarki Nowego Jorku. Rzecz dzieje się we współczesnym świecie, więc mamy tu liczne nawiązania do nowoczesnych technologii, mediów społecznościowych itd. Leonardo, Donatello, Michelangelo i Rafael to zmutowane żółwie, które zachowują się jak nastolatki i z trudem wytrzymują rygor narzucony przez przybranego ojca, antropomorficznego szczura Splintera. Cała piątka mieszka w nowojorskich kanałach - jedynym bezpiecznym miejscu, gdzie nie są nękani przez ludzi. Ale dorastające żółwie mają dość rutyny i przy każdej okazji wymykają się na powierzchnię, by poczuć namiastkę wolności i normalnego życia.
Pewnego dnia na ich drodze pojawia się April O’Neal, licealistka z zacięciem do dziennikarstwa, która na oczach Żółwi pada ofiarą złodzieja. Chłopaki w skorupach ruszają jej z pomocą, wdają się w brutalną bijatykę z bandą rzezimieszków, a w efekcie zdobywają ludzką przyjaciółkę. Wtedy jeszcze nie wiedzą, że April wciągnie ich w aferę z udziałem tajemniczego łotra, znanego jako Supermucha...
Film dla (dużych) dzieci
"Wojownicze Żółwie Ninja: Zmutowany chaos" jako reboot sprawdza się znakomicie, choć fani oryginalnego "TMNT" z pewnością będą kręcić nosem na pewne odstępstwa od kanonu. Nie zmienia to faktu, że Jeff Rowe i Kyler Spears (reżyserzy) opowiedzieli spójną opowieść z wartką akcją, masą dowcipów i widowiskowych scen. Intryga podana w scenariuszu jest prosta i klarowna, przy czym dialogi z licznymi odniesieniami i aluzjami są tak pomyślane, by widzowie w różnym wieku śmiali się z czego innego.
Rodzice wybierający się na ten film z dziećmi powinni mieć jednak świadomość, że choć jest się z czego pośmiać, to akcja pokazywana na ekranie bywa bardzo intensywna, a momentami wręcz niepokojąca. Walki odbywają się bez rozlewu krwi, ale sam fakt, że Żółwie tłuką się z ludzkimi bandziorami (jeden z nich sięga nawet po strzelbę) w bardzo sugestywny sposób, sprawia, że w moim przekonaniu nie jest to widowisko dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym.
Również wygląd niektórych stworów może budzić niepokój, do tego akcja prawie całego filmu odbywa się w nocy i bywa naprawdę mrocznie. Jest też bardzo sugestywna scena (powtarzana kilka razy) z wymiotowaniem, przy której wielu rodziców złapie się za głowę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odważnie i zjawiskowo
Trzeba podkreślić, że mamy tu do czynienia z audiowizualnym majstersztykiem. "Powinniście iść w ten weekend na ‘Zmutowany chaos’, nie tylko dlatego, że wygląda świetnie, a reżyser Jeff Rowe jest utalentowanym, słodkim geniuszem (…), ale również dlatego, że sukces tego filmu wpłynie pozytywnie na całą branżę animacji" - pisał na Twitterze Christopher Miller, twórca genialnego "Spider-Man: Poprzez multiwersum", który pracował wcześniej z Rowe’em przy świetnej animacji "Mitchellowie kontra maszyny".
Słowa Millera zwracają uwagę na fakt, iż "Wojownicze Żółwie Ninja: Zmutowany chaos" to prawdziwa uczta dla oczu. Widać, że twórcy inspirowali się nietuzinkowymi pomysłami z ostatnich "Spider-Manów", ale udało im się wypracować własny, oryginalny styl. To po prostu trzeba zobaczyć i w pełni zgadzam się z Jeffem Rowe’em, który mówił w wywiadzie, że "studiami filmowymi kierują tylko dwie rzeczy: chciwość i strach".
- Przez długi czas studia bały się, że jeśli zrobi się film animowany z unikalnym, niezwykłym językiem stylistycznym, amerykańska publiczność będzie zdezorientowana i nie pójdzie do kin. A prawda jest taka, że widzowie chcą nowych wrażeń - przekonywał reżyser "Zmutowanego chaosu".
Nowe wrażenia
Jego film zdecydowanie dostarcza mnóstwa nowych i niezapomnianych wrażeń. "Wojownicze Żółwie Ninja: Zmutowany chaos" to film znakomity w zamyśle i wykonaniu, z doskonale dobraną ścieżką dźwiękową, w której dominuje hip-hip sprzed lat (np. "Ante Up" M.O.P., "Can I Kick It?" A Tribe Called Quest, a nawet genialna wstawka z "Ninja Rap" Vanilla Ice). Co zrozumiałe do polskich kin trafiła wersja filmu z dubbingiem i choć rodzimi aktorzy sprawdzili się znakomicie w swoich rolach, to jednak z chęcią posłuchałbym oryginalnych głosów. Na liście płac znajdują się bowiem takie nazwiska jak Jackie Chan, Ice Cube, Post Malone, Paul Rudd, Seth Rogen, John Cena czy Rose Byrne.
"Wojownicze Żółwie Ninja: Zmutowany chaos" to film zabawny, widowiskowy i z charakterem, na który zdecydowanie nie wybrałbym się z kilkulatkiem. Sam będąc dużym dzieckiem, pamiętającym "TMNT" z lat 90., bawiłem się jednak pysznie i nie mogłem wyjść z podziwu, jak odważny i pomysłowy jest to film. Na pewno nie dla maluchów i/lub wrażliwych widzów, ale dla każdego, kto szuka nowych wrażeń.
Jakub Zagalski, dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" ogłaszamy zwycięzcę starcia kinowych hegemonów, czyli "Barbie" i "Oppenheimera", a także zaglądamy do "Silosu", gdzie schronili się ludzie płacący za Apple TV+. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.