''Diplodok'': Czy film o kultowym bohaterze komiksu podbije serca zagranicznych widzów?

Filmowe i serialowe adaptacje amerykańskich komiksów to codzienność. Tymczasem okazuje się, że do grona superbohaterów zza oceanu dołączy pewien ciekawski smok znad Wisły. Studio Human Ark ma ambicje, aby na motywach komiksów Tadeusza Baranowskiego stał się międzynarodowym przebojem.

Na komiksach Tadeusza Baranowskiego wychowało się całe pokolenie (albo i dwa), które chłonęło zabawne historie z takich albumów jak „Skąd się bierze woda sodowa?”, „Antresolka profesorka Nerwosolka” czy „Ecie-pecie o wszechświecie, wynalazku i komecie". Pomimo upływu lat bohaterowie wykreowani przez Baranowskiego i ich kultowe powiedzonka („Ależ wodzu, co wódz!”) są doskonale pamiętane przez fanów. Jednocześnie kolejni wydawcy sukcesywnie przypominają nam o twórczości autora – lada dzień nakładem wydawnictwa Ongrys pojawi się czwarta edycja klasycznej historii „Podróż smokiem Diplodokiem”. Historii, która stanowi również materiał źródłowy dla studia Human Ark, pracującego nad pełnometrażowym filmem animowanym o tytułowym bohaterze.

''Diplodok'': Czy film o kultowym bohaterze komiksu podbije serca zagranicznych widzów?
Źródło zdjęć: © Human Ark

Przeciętnemu telewidzowi nazwa Human Ark nic nie mówi, chociaż każdy z nas z pewnością styka się na co dzień z twórczością warszawskiego studia. Zabawne reklamy z Sercem i Rozumem, perypetie owadów kupujących w supermarkecie czy pluszowy miś, reklamujący jedną z sieci telefonii komórkowej, to tylko część dorobku Human Ark.

- Komercyjne projekty reklamowe są podstawą zarobkową naszego studia - mówi Wojtek Wawszczyk, reżyser i dyrektor artystyczny Human Ark. - W ostatnich czterech latach stworzyliśmy około 150 animowanych reklam. Jesteśmy tytanami pracy -dodaje z uśmiechem na ustach.

Ta tytaniczna praca, zaangażowanie całego zespołu i wyjątkowe umiejętności przekładają się nie tylko na pozyskiwanie kolejnych zleceń, ale także na zdobywanie uznania poza granicami kraju. Kilka tygodni temu Animation Magazine, prestiżowy periodyk poświęcony światowej animacji, opublikował listę 25 studiów, których pracom warto się przyglądać. Wśród nich znalazło się warszawskie Human Ark. Wcześniej zauważono je na świecie podczas tournée festiwalowego filmu "Świteź" Kamila Polaka. Na tegorocznym festiwalu Berlinale magazyn "Variety" okrzyknął Human Ark "Wschodzącą gwiazdą szybko rozwijającej się w Polsce branży animacji".

Sukces ma wielu ojców i w przypadku Human Ark jednym z nich jest wspomniany Wojtek Wawszczyk. Absolwent łódzkiej Filmówki i niemieckiej Filmakademie Baden-Württemberg. Reżyser, scenarzysta, animator, rysownik. Autor nagradzanych na całym świecie krótkich filmów animowanych: „Headless”, „Mysz”, „Pingwin” oraz „Drzazga”. Przez ponad dekadę zdobywał doświadczenie w międzynarodowych studiach animacji , m.in. w Disneyu, Prana Studio, czy legendarnym Digital Domain w Los Angeles, gdzie pracował jako animator przy nominowanych do Oscara „Ja, robot” oraz „Aeon Flux”.

- Decyzja o powrocie do Polski nie była łatwa - przyznaje Wawszczyk w rozmowie z Wirtualną Polską. - Film animowany w świadomości przeciętnego Kowalskiego kojarzony jest dość pogardliwie z "bajeczkami dla dzieci", mimo że animacja jest obecna już w zasadzie w każdym filmie z efektami specjalnymi. Zapytany o poziom reprezentowany przez polskich twórców animacji, Wawszczyk nie szczędzi ciepłych słów pod adresem kolegów po fachu:

- Polscy animatorzy zawsze byli w światowej czołówce. Ludzie z warszawskiego Human Ark to genialni artyści, jestem dumny, że mogę z nimi pracować. Przykre jest to, że musieli oni udowadniać swoje umiejętności za granicą, ponieważ w Polsce nie byli traktowani poważnie.

Brak uznania na własnym podwórku nie przeszkadza Human Ark w podejmowaniu kolejnych, bardzo ambitnych wyzwań. Największym z nich jest obecnie praca nad pełnometrażowym filmem na podstawie komiksów Tadeusza Baranowskiego. Czy Human Ark ma ambicje, by film odniósł międzynarodowy sukces?

- Jak najbardziej, mamy takie ambicje, ale i świadomość, że wypływamy na głęboką wodę. Nikt nie zrobił jeszcze takiego filmu w Polsce. Dlatego bardzo uważnie i ostrożnie podchodzimy do tego projektu - odpowiada reżyser.

"Jeż Jerzy" - film, przy którym pracowała część ekipy odpowiedzialnej za "Diplodoka"

- Akcja filmu o smoku Diplodoku będzie się rozgrywać na wielu płaszczyznach – mówi Wojciech Wawszczyk o zachowaniu zastosowanego w komiksach metajęzyka i pokazaniu znanych z komiksu postaci świadomych istnienia Autora, który rysuje ich przygody. Burzenie czwartej ściany jest zresztą widoczne w krótkim teaserze "Diplodoka". Materiale, który nie jest powszechnie dostępny, ale już teraz prezentuje zaangażowanie twórców i serce włożone w cały projekt. Wiadomo, że w polskojęzycznej wersji pojawią się niektóre ulubione powiedzonka z komiksów. Jednak scenariusz filmu jest budowany zupełnie od nowa.

- Można zatem powiedzieć, że fani komiksu mogą liczyć głównie na niespodzianki. Film będzie trochę stylistycznie nawiązywał do "Kto wrobił królika Rogera" - poza animacją znajdą się wstawki aktorskie -zdradza reżyser.

Głównym bohaterem będzie Diplodok - młody, ciekawy świata dinozaur, który marzy o wielkiej przygodzie. Niestety mieszka w nudnym prehistorycznym bagnisku, a jego nadopiekuńczy rodzice nie pozwalają mu się nigdzie oddalać. Diplodok nie wie, że jest częścią jednego z komiksów tworzonych przez Tadka, 35-letniego rysownika, którego jedynym pragnieniem jest wydawniczy sukces. By osiągnąć swój cel, Tadek, na wyraźną prośbę wydawcy wymazuje z komiksu prehistoryczną dżunglę i rodziców Diplodoka. Cudem uratowany i przerażony Diplodok wyrusza na poszukiwania swojej rodziny i szybko odkrywa, że ma zdolność przemieszczania się po różnych światach komiksowych, stworzonych wcześniej przez Tadka. W trakcie wędrówki na swej drodze spotyka kolejnych bohaterów - Lorda Hokusa Pokusa, Profesora Nerwosolka i Entomologię. Wszyscy ruszają na konfrontację z Autorem.

Czy "Diplodok" będzie uniwersalnym obrazem dla całej rodziny, czy raczej ukłonem w stronę fanów komiksów? Zapytany o to Wawszczyk zapewnia, że fani komiksów Baranowskiego z pewnością znajdą tam wiele smaczków dla siebie, jednak przede wszystkim zależy nam na stworzeniu uniwersalnej historii, którą będzie można obejrzeć niezależnie od znajomości komiksów i która zachwyci artystycznie i wciągnie fabularnie widzów na całym świecie. Film i komiks to dwa odrębne media, które rządzą się swoimi prawami i pracując nad pełnometrażową animacją musimy o tym pamiętać. Animator zwraca również uwagę na specyfikę komiksów Baranowskiego, które stanowią zbiór oryginalnych, niepowiązanych ze sobą gagów, często opierających się na żartach językowych. W filmie istotna jest główna oś fabularna, emocje przeżywane przez bohaterów i konsekwentny rozwój fabuły. Wiele ze scen z komiksu po prostu nie może być przeniesiona na ekran.

Scenariusz do film powstaje od zera (ze względu na brak spójnej osi fabularnej) na bazie dwóch albumów: "Podróż Smokiem Diplodokiem" i "Antresolka Profesorka Nerwosolka" (w obu występują te same postacie). Nota bene, bez udziału Tadeusza Baranowskiego, chociaż autor komiksów, jak podkreśla Wawszczyk, bardzo kibicuje całemu przedsięwzięciu i jest zapraszany co kilka tygodni do siedziby Human Ark, gdzie przygląda się postępom i nowym projektom. - Nasz scenariusz i pierwsze testy animacji podobają się autorowi, darzy nas olbrzymim zaufaniem, a to dla nas ważne.

O pracach trwających nad animacją można było już usłyszeć przed dwoma laty, jednocześnie premiera filmu jest nadal dosyć odległa. Zapytany o postępy i tempo pracy w Human Ark, Wojciech Wawszczyk zwraca uwagę na fakt, że produkcja filmu animowanego to wieloletni wysiłek. Niewiele osób ma świadomość, że przeciętny film np. Pixara, który oglądamy w kinach to efekt co najmniej sześciu lat pracy kilkuset artystów! 30-osobowe Human Ark znajduje się więc w o wiele mniej komfortowej sytuacji.

wyd. Ongrys

Mimo to warszawskie studio może się pochwalić pasmem sukcesów związanych z "Diplodokiem". - Film w 2013 roku otrzymał najwyższe z możliwych dofinansowanie europejskiego programu MEDIA. Projekt był także prezentowany podczas warsztatów dla scenarzystów i producentów Prime 4 Kids & Family w Berlinie. Otrzymał wsparcie z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, był częścią prestiżowego wydarzenia Cartoon Movie we Francji – wymienia przedstawiciel Human Ark, po czym dodaje:

- To był niezwykle dynamiczny, ale dopiero początek długiej drogi.

Zapytany o to, kiedy właściwie należy się spodziewać premiery "Diplodoka", Wawszczyk nakreśla sytuację związaną z produkcją takiego filmu.

- Ma to być pierwszy polski familijny, pełnometrażowy film animowany, przeznaczony na rynek światowy, do czego podchodzimy skrupulatnie i mozolnie. W Polsce jeszcze nie ma warunków, aby móc poświęcić się całkowicie produkcji filmowej.* Co oznacza, że 30-osobowy zespół musi się przede wszystkim skupić na bieżących projektach reklamowych. Ponadto *tego typu pełnometrażowa animacja jest wyzwaniem technologicznym, tak duży projekt wymaga od nas modyfikacji sprzętowej i programowej studia. Musimy zapanować nad setkami tysięcy elementów: postaci, scenografii, rekwizytów. To gigantyczne przedsięwzięcie, do którego chcemy być w pełni gotowi.

W takich warunkach i na obecnym etapie prac trudno wyznaczyć wiarygodny termin na “oddanie” gotowego filmu, jednak Wawszczyk sugeruje, kiedy najwcześniej zobaczymy efekt końcowy:

- Szacujemy, że do końca roku zamkniemy scenariusz, większość bohaterów już dziś ma swój ostateczny wygląd, gotowe są także projekty plastyczne kluczowych planów. Od momentu, gdy uznamy, że to "już", sam proces produkcji filmu zajmie około dwóch lat.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)