Dramat Iranu oczami dziecka
Na początku był komiks. Z prostymi rysunkami, sprawiającymi niekiedy wrażenie nieporadnych prac dziecka. Był to efekt zamierzony, bo „Persepolis“ jest opowieścią dziecka – dziewczynki, która dorastała w Iranie w trakcie jednego z najbardziej burzliwych etapów jego współczesnej historii.
23.01.2008 14:49
„Persepolis“ – film jest utrzymany w tej samej konwencji, co komiks. Na tle wyrafinowanych graficznie produkcji hollywoodzkich może nawet sprawiać wrażenie Kopciuszka. Proste rysunki, czarno-biała tonacja. Ale pod tą pozornie ubogą warstwą wizualną kryje się zaskakujące bogactwo treści.
Autorka „Persepolis“, Marjane Satrapi była dzieckiem, kiedy po ucieczce szacha nastały w Iranie czasy Islamskiej Republiki. Poznała smak życia w warunkach kolejnych dyktatur – najpierw za rządów szacha Rezy Pahlavi, kiedy to Irańczycy byli inwigilowani przez policję polityczną SAVAK, a potem w czasach rewolucji islamskiej, kiedy powszechnie stosowano karę śmierci.
Na kolejne historyczne zawieruchy patrzymy oczami dziecka, które dorasta w dość nietypowym domu. W jej inteligenckiej rodzinie ścierają się bowiem dwie opcje życiowe, a wiara w Boga sąsiaduje z wiarą w Marksa. Dziecięcy punkt widzenia jest nie tylko subiektywny, ale także specyficzny. Dziecko... reaguje przecież emocjonalnie, w sposób irracjonalny i często dla dorosłych zaskakujący. Inna jest też dla niego waga rozgrywających się wydarzeń. Marjane koncentruje się na tym, co jest tu i teraz.
Losy bliskich ważniejsze są dla niej od losów kraju, bo też, zwłaszcza z początku, niewiele rozumie z zachodzących przemian. Wiedza i zrozumienie przyjdą w miarę dojrzewania, kiedy do życiowych doświadczeń dorzuci gorzki smak życia na emigracji.
Spojrzenie na burzliwe przemiany historyczno-społeczne oczami dziecka to oczywiście w kinie nic nowego. Jednak Satrapi udało się w pełni wygrać możliwości, jakie dawała taka opcja narracji – pokazała dramat Iranu w sposób dla widza poruszający, bo poprzez pryzmat osobistych przeżyć tzw. zwykłego człowieka.
Film jest przejmujący, ale pełen humoru. Satrapi punktuje bowiem absurdy życia codziennego, jakie wynikały z zakazów i nakazów kolejnych tyranów. Odmalowuje tło obyczajowe. I jest bezwzględna dla ignorancji Europejczyków, którzy w swoim sposobie myślenia o innych kontynentach posługują się wyłącznie stereotypami.