Emily Atef: Szybko uświadomiłam sobie, że Irlandczycy i Polacy mają ze sobą dużo wspólnego
W 2001 roku rozpoczęła studia w Deutschen Film und Fernsehakademie w Berlinie. W 2002 roku zrealizowała film krótkometrażowy XX to XY. Fighting to be Jake – dokument o kobiecie zmieniającej płeć, za który otrzymała nagrodę dla najlepszego filmu krótkometrażowego na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Gejów i Lesbijek w Filadelfii. Rok później drugi film Emily Atef – Sundays – został nagrodzony na Lucca Short Film Festiwal. Jej pełnometrażowy debiut – Droga Molly – był pokazywany i nagradzany na festiwalach filmowych na całym świecie.
Jak przedstawiłabyś swój film publiczności?
Droga Molly jest filmem o trzydziestoletniej Irlandzce, która poznaje przystojnego chłopa-ka i jedzie do Polski szukać go, znając jedynie jego imię i wiedząc, że pracuje przy węglu. Szuka go, ponieważ jest w ciąży, ale jej wędrówka trwa o wiele dłużej niż się tego spodziewa. Molly przyjeżdża do Polski, żeby odnaleźć mężczyznę, żeby zamknąć koło „matka, ojciec i dziecko”. Jednak dzięki kontaktom z Polakami, które na początku są bardzo ciężkie, dziew-czyna otwiera się i odnajduje się dla siebie samej.
Dlaczego zrobiłaś film właśnie z tym zespołem?
Zawsze byłam pod wrażeniem polskich reżyserów, szczególnie Kieślowskiego. Bardzo pragnęłam zrobić tam kiedyś film, a ponieważ studiowałam w Berlinie czyli dość blisko, na-gle okazało się to możliwe. Zawsze również chciałam pracować z Mairead McKinley, ir-landzką aktorką. Już po pierwszych próbnych zdjęciach, wiedziałam, że muszę z nią praco-wać. Te dwa elementy szybko ułożyły mi się w jedną całość. Bo szybko uświadomiłam sobie, że Irlandczycy i Polacy mają ze sobą dużo wspólnego. Oba narody są bardzo katolickie. Oba były długo pod rządami innych, Polacy długo zależeli od Rosjan i Niemców, Irlandczycy - od Anglików. To wszystko zaczęło tworzyć pewna nową jakość.
Jak przebiegała realizacja filmu w Polsce?
Mieliśmy osiemdziesiąt procent ekipy z Polski. Również obsada w dziewięćdziesięciu pro-centach składała się z Polaków. Cały zespół rozmawiał ze sobą w różnych językach – mie-szance polskiego, angielskiego i niemieckiego. Było to czasem bardzo zabawne. Ekipa była w większości młoda, a my nie mieliśmy wiele pieniędzy, więc wszyscy pracowali za bardzo niskie gaże. Można powiedzieć, że pracowałam z grupą pasjonatów. Robienie filmu z mię-dzynarodową obsadą czasami było stresujące, czasem bardzo trudne, ale zawsze fascynujące. Miewaliśmy problemy z komunikacją, z wzajemnym zrozumieniem, ale ogólnie było to wspaniałe doświadczenie. Jestem również absolutnie zachwycona polskimi aktorami. Myślę, że to był prawdziwy dar dla mnie i dla filmu.
Okazało się, że film jest pokazywany na bardzo wielu festiwalach.
Tak, byliśmy już z Molly w Argentynie, na festiwalu w Mar del Plata, w Monachium, w Genewie w Szwajcarii, na Węgrzech, w zasadzie jeździmy z tym filmem po całej Europie.
Gdybyś miała w kilku słowach opowiedzieć widzom o tym, co chciałaś wyrazić w tym filmie, to co byś powiedziała?
Myślę, że Droga Molly mocno sięga do tradycji europejskiego kina. Bardzo ważna jest tu postać głównej bohaterki. Nie ma tu klasycznie rozumianej akcji, jednej, drugiej, trzeciej przygody. Ale mam nadzieję, że widzowie zdecydują się pójść drogą, która podąża moja fil-mowa Molly.