''Aż osiem razy miałam zakładany gips''
- Byłam najmniejsza, ale umiałam już czytać - mówiła w "Na żywo". - A dzieci nie lubią takich, co się wybijają. Istna masakra: nie dość, że małe, to jeszcze się mądrzy i wszystko wie. Nie lubiłam szkoły, bo nauczyciele nie zważali na takich, co umieją, więcej niż inni. Równali do średniej. Przez to miałam kiepski kontakt z rówieśnikami. Czułam się samotna i znudzona.
Doskonale Gawryluk odnalazła się za to w zajęciach pozalekcyjnych - była dzieckiem aktywnym i inteligentnym, które chętnie rozwijało swoje pasje.
- Należałam do kółka języka rosyjskiego, chemicznego, tanecznego i akrobatycznego, robiłam gazetkę szkolną i byłam harcerką. Na naukę zostawało niewiele czasu - opowiadała w "Show”.
Nie była też totalnym odludkiem - miała bliskie grono znajomych, z którymi "szalała”. Jak się okazuje - czasem aż za bardzo.
- Aż osiem razy miałam zakładany gips. Kiedy długo nie wracałam z podwórka albo znad jeziora, w domu już wiedzieli, że znowu sobie coś złamałam - dodawała.