Fiat nie wycofa reklamy z Gere'em i Tybetem
Koncern Fiat, który oficjalnie przeprosił Chiny za telewizyjną reklamę najnowszego modelu Lancii Delty z udziałem amerykańskiego aktora Richarda Gere'a i motywami związanymi z Tybetem, oznajmił w poniedziałek, że reklamy tej nie wycofa.
24.06.2008 16:58
Spot reklamowy, dostępny także na YouTube, pokazuje Gere'a, który - pokonawszy samochodem trasę z Hollywood do Tybetu - odciska w śniegu swe dłonie obok dłoni małego chłopca w stroju buddyjskiego mnicha, na wzór hollywoodzkiej alei gwiazd. Hasłem reklamy jest "The power to be different" (Potęga odmienności).
Gere jest praktykującym buddystą, uczniem i zwolennikiem Dalajlamy XIV, oskarżanego przez Chiny o dążenia do oderwania Tybetu od Chin. Amerykański aktor jest także powszechnie znany z aktywnego udziału w kampanii na rzecz Tybetu.
W piątek turyński koncern przyznał, że reklama może "urazić wrażliwość narodu chińskiego". Zapewnił jednak, że nie kryją się za nią żadne pobudki polityczne ani "chęć ingerencji w system polityczny jakiegokolwiek kraju, zwłaszcza ChRL". Reklamę zaś należy traktować jako "wyraz oddania wolności artystycznej".
"Reklama nie powinna być rozumiana jako poparcie udzielone przez Grupę Fiata dla społecznych i politycznych poglądów pana Gere'a" - brzmi oświadczenie koncernu, który następnie przeprosił chiński rząd i naród za "nieporozumienie", jakie wywołała.
W poniedziałek rzecznik Fiata powiedział, że reklama nadal będzie pokazywana we Włoszech i pojawi się też w innych krajach europejskich wraz z wprowadzaniem tam do sprzedaży Lacii Delty.
Zaznaczył przy tym, że reklama nie jest pokazywana w Chinach, gdzie koncern nie sprzedaje reklamowanego w niej modelu.
Na liście zagranicznych firm, przepraszających lub wycofujących reklamy, którymi Chiny poczuły się urażone znalazł się pod koniec maja francuski dom mody Christian Dior.
Dior wycofał z kampanii reklamowej w Chinach wizerunek amerykańskiej aktorki Sharon Stone i potępił jej wypowiedź o majowym trzęsieniu ziemi w Syczuanie.
Kajała się też sama aktorka, która ostatnio przeszła na buddyzm. Wyraziła żal, iż jej słowa, że trzęsienie ziemi mogło być skutkiem "karmy" (w buddyzmie prawo przyczyny i skutku - PAP) spowodowanej polityką Pekinu w Tybecie, dotknęły i rozzłościły Chińczyków.