Film Jana Komasy mocno poszkodowany przez koronawirusa. A to mógł być hit
Najwięcej straci ten, kto miał najwięcej do stracenia. ”Sala samobójców. Hejter” mógł stać się jednym z największych przebojów roku, jednak tylko przez pięć dni dane mu było gościć w kinach. Czy po wznowieniu działalności instytucji kulturalnych film Komasy wciąż będzie cieszyć się popularnością?
13.03.2020 | aktual.: 13.03.2020 13:39
Premierowy weekend dla filmu "Sala samobójców. Hejter" był wielce obiecujący. W ciągu trzech pierwszych dni wyświetlania polską produkcję obejrzało 143 tys. osób. I chyba dość niespodziewanie obraz Jana Komasy podczas Dnia Kobiet okazał się dla widzów większą atrakcją niż dedykowani temu świętu "Swingersi". "Sala samobójców" znalazła się na czele polskiego box office’u, a jego twórcy mogli(by) z dużym optymizmem oczekiwać na kolejne informacje spływające z kin. Jednak już w poniedziałek wiadomo było, że dni "Hejtera" są policzone. Nim bowiem podjęto decyzję o zamknięciu instytucji kulturalnych w Polsce, sale kinowe i tak zaczęły już świecić pustkami.
Nie ulega również wątpliwości, że frekwencja na filmie Jana Komasy podczas premierowego weekendu byłaby wyższa, gdyby nad widzami już wtedy nie wisiała groźba zakażenia się koronawirusem. Można założyć, że w normalnych warunkach "Hejter" mógłby zebrać na starcie około 180 tys. osób. A ponieważ polskie produkcje, zwłaszcza te z dobrymi recenzjami, w czasie drugiego weekendu notują bardzo małe spadki popularności, widownia "Hejtera" po dziesięciu dniach wyświetlania mogłaby przekroczyć półmilionowy pułap. Licznik "Sali samobójców" zatrzymał się jednak trochę powyżej 150 tys. widzów i nie wiadomo, kiedy ponownie ruszy…
Jan Komasa przyjmuje trudną sytuację ze spokojem. Dla Wirtualnej Polski udzielił komentarza: "Zdrowa izolacja wielu z nas dobrze zrobi. To czas idealny na development projektów".
Nie trzeba dodawać, że za liczbami związanymi z frekwencją kryją się oczywiście pieniądze. Każde 50 tys. osób w kinie to około milion złotych wpływów.
Dystrybutor filmu zapewnia, że gdy kina zostaną otwarte, zrobi wszystko, aby "Sala samobójców. Hejter" pozostała w repertuarze na najbardziej eksponowanym miejscu (jak przystało na lidera box office’u). Na swoją premierę czekać będzie wprawdzie wiele zawieszonych obecnie w próżni tytułów, ale trudno przypuszczać, aby otwarcie kin i powrót do normalności nie wymagał jakiegoś okresu przejściowego. To będzie moment, w którym "Hejter" powinien o sobie przypomnieć i zapracować na solidny wynik. Na pewno na to zasługuje.
Niestety w sytuacji, w jakiej znalazł się "Hejter", sukcesu na miarę poprzednich filmów Jana Komasy nie uda się już powtórzyć. Przypomnijmy, że pierwsza "Sala samobójców" była debiutem kinowym młodego reżysera. Trafiła do kin w 2011 roku w przeddzień walentynek. Mało kto spodziewał się, że tego rodzaju produkcja poradzi sobie w tym mocno specyficznym okresie. Tymczasem podczas premierowego weekendu zgromadziła w kinach blisko 70 tys. osób. Wszyscy byli pod wrażeniem wyniku, jaki osiągnął film nieznanego debiutanta. Zakładano wówczas, że po tak dobrym otwarciu "Sala samobójców" może zebrać około 400 tys. widzów. Ostatecznie obejrzało ją w kinach aż 828 tys. osób. Obraz Jana Komasy został sklasyfikowany tuż poza pierwszą dziesiątką najpopularniejszych tytułów 2011 roku.
Jeszcze większym przebojem stało się "Miasto 44". Przy wsparciu grup szkolnych dramat wojenny zgromadził w kinach 1,742 mln widzów, co było drugim najlepszym wynikiem pośród filmów wprowadzonych do kin w 2014 roku. Jan Komasa kroczył od sukcesu do sukcesu (po drodze był jeszcze dokument "Powstanie Warszawskie"), ale chyba nikt nie przypuszczał, że jego kolejny film zostanie wyróżniony nominacją do Oscara…
Historia "Bożego Ciała" jest nam wszystkim dobrze znana. Ten film również stał się wielkim przebojem. W kinach obejrzało go blisko 1,6 mln osób. Był to siódmy najlepszy rezultat pośród tytułów wprowadzonych do kin w ubiegłym roku. Warto zwrócić uwagę, że w czasie premierowego weekendu "Boże Ciało" zgromadziło niewiele więcej widzów (164,5 tys.) niż "Sala samobójców. Hejter". A to oznacza, że najnowszy film Jana Komasy również stać było na świetny wynik. Może nie wszystko jeszcze stracone…?