Film o polskim youtuberze trafi do kin. "To nie jest biografia 25‑latka"

- To, że ludzie młodzi patrzą na swoich idoli w Internecie i chcą być tacy sami, to mnie nie dziwi. Niech próbują. Sukces osiągną nieliczni. Cała reszta będzie musiała poszukać innej drogi w życiu - mówi reżyser filmu dokumentalnego "Budda. Dzieciak '98".

"Budda. Dzieciak '98" w kinach od 21 marca
"Budda. Dzieciak '98" w kinach od 21 marca
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Jakub Zagalski, Wirtualna Polska: W zeszłym roku były zapowiedzi twojego dokumentu o popularnych youtuberach, influencerach. Ale wybuchła afera tzw. Pandora gate, w którą bohaterowie filmu byli wmieszani i projekt nie ujrzał światła dziennego. Dużo pracy poszło w błoto?

Krystian Kuczkowski, reżyser: Mam nadzieję, że nie. Rzeczywiście planowaliśmy zrobić film o czołowych polskich gwiazdach mediów społecznościowych. Przyjrzeć się z bliska zjawisku, o którym dużo się mówi i pisze. Chciałem zrobić film o tym, jak oni żyją, jak funkcjonują, jak zarabiają, czy rzeczywiście te mityczne miliony, o których jest głośno, tak łatwo im przychodzą.

W zapowiedziach ujawniliśmy troje bohaterów: Boxdela, Natsu i Buddę, ale w filmie miały pojawić się też inne głośne nazwiska polskiego internetu. 30 września skończyliśmy zdjęcia, a bodajże 3 października wybuchła afera, która wszystko zmieniła.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nie kusiło cię, żeby zbadać ten temat do swojego filmu?

Pandora gate wywróciła wszystko do góry nogami i przez wiele tygodni zastanawiałem się, jak do tego tematu podejść. Nie wyobrażałem sobie, że ten film może powstać bez wątku afery. Nie chciałem jednak robić czegoś na szybko, dla taniej sensacji. Sprawa jest skomplikowana i wymaga rzetelnego zbadania. Zajmuje się nią prokuratura i sądy. Poczekajmy, czym to się zakończy, bo to są trudne i delikatne tematy. Pośpiech albo pokusa bycia pierwszym może komuś bardzo zaszkodzić, a wręcz zniszczyć życie. Ja nie chciałem brać na siebie takiej odpowiedzialności. Zresztą nie czuję się najlepiej w roli śledczego przy tak mrocznych tematach. Być może wrócę do zrobienia filmu o tej branży z obszernym wątkiem Pandora gate, ale bardziej w kontekście tego, czym ta afera się skończyła, jakie są jej efekty i jak zmieniła polski internet. Ale na to jeszcze za wcześnie.

Zamiast tego nakręciłeś film o Buddzie – jednym z bohaterów tamtego niedokończonego filmu.

Nie chciałbym, żeby to wybrzmiało tak, że zamiast filmu o influencerach powstał film o Buddzie. To są dwa różne filmy, dwa osobne projekty.

To dlaczego nakręciłeś dokument właśnie o nim?

W trakcie prac nad filmem o influencerach i całym zjawisku karier w mediach społecznościowych zauważyłem, że Budda wybija się na tle innych postaci. Zaciekawiła mnie jego historia, jego osobowość i to, w jaki sposób funkcjonuje. Z jaką łatwością gromadzi wokół siebie ludzi. Jak ważną postacią jest dla młodych widzów. Zrozumiałem, że to jest historia na osobny film.

"Budda. Dzieciak '98" w kinach od 21 marca
"Budda. Dzieciak '98" w kinach od 21 marca© Materiały prasowe | Konrad Korus

Co jest w nim takiego wyjątkowego?

Moim zdaniem on robi to inaczej niż wszyscy. Nie wpisuje się w schemat i stereotypowe myślenie o youtuberze, influencerze. Ma charyzmę, swój styl, swoją filozofię robienia tego i w moim odczuciu jest aktualnie numerem jeden na polskim YouTube. Pod względem tego, jakie budzi emocje, jaką jakość dostarcza, jak prowadzi swoją karierę i ten swój biznes.

Ale w filmie nie pokazujesz go tylko jako youtubera.

Oczywiście jego historia osobista z trudnym dzieciństwem, ojcem alkoholikiem, otarciem się praktycznie o bezdomność to jest mocna rzecz w tym filmie. Żeby lepiej zrozumieć, skąd się wziął jego sukces, skąd u niego ta determinacja i chęć bycia najlepszym, trzeba poznać też okoliczności, w jakich dorastał.

"Budda. Dzieciak ‘98" to bardziej biografia czy film motywacyjny?

Kamil bardzo nie chciał wchodzić za mocno w ten osobisty wątek, bo właśnie bał się zarzutu, że w wieku 25 lat ma tak przerośnięte ego, że zrobił sobie biografię. Ale to nie jest biografia. To jest raczej pokazanie potęgi social mediów i sposobu budowania swojej marki w sieci. Jak się to robi, żeby być skutecznym. Prywatna historia Kamila jest pokazana jedynie jako dowód na to, że trudny start w życiu niczego jeszcze nie przekreśla. Trzeba znaleźć w sobie siłę, pasję i determinację. Kamil to zrobił i mu się udało. Ten aspekt motywacyjny okazał się bardzo ważny dla widzów.

Skąd wiesz?

777 młodych osób obejrzało w lutym wersję roboczą filmu na pokazie specjalnym, po którym przeprowadziliśmy ankietę. Najczęstsze określenia, jakich użyli widzowie, opisując film, to "motywacyjny", "inspirujący do działania". Dla nas to ogromna radość, że młodzi ludzie mający po 18-26 lat tak odebrali tę historię Kamila. Że ten film to coś więcej niż pokazanie, skąd ich idol pochodzi i czym się zajmuje.

Jak kręci się dokument o kimś, kto na co dzień obcuje z kamerą, cały czas się pokazuje, kreuje swój wizerunek?

Dla mnie to nowe, ciekawe doświadczenie. Dużo się w tym czasie nauczyłem. Kamil zna się na tej robocie. Widać, że kocha tworzyć te treści. Jest młody i wie, jak kręcić dla młodych. Dużo na ten temat rozmawialiśmy. Jego wkład był tak duży, że na pewnym etapie uznałem, że Kamil musi być też współtwórcą tego filmu. I nie chodziło o jakieś kontrolowanie przez niego przekazu na swój temat, ale ilość materiałów, które sam kręcił np. za granicą, gdzie nie mogliśmy z nim być.

A kiedy towarzyszyliśmy mu z moją ekipą, to każdy moment wykorzystywałem na rozmowę. Kamil zaprezentował mocne, wyraziste poglądy na temat branży, w której funkcjonuje. Byłem tym nieco zaskoczony. Najciekawsze było jednak obserwowanie z bliska, jak reagują na niego młodzi ludzie, jak jest dla nich ważny. W moim odczuciu można mówić o pewnym społecznym fenomenie.

Różne badania pokazują, że nawet połowa współczesnych nastolatków marzy o byciu youtuberem, tiktokerem. Poznałeś ten świat od kulis. Co myślisz o takim pomyśle na życie dla młodego człowieka?

Ja wiem, że każdy, kto powie, że youtuberzy, influencerzy ciężko pracują, to zaraz jest w Internecie wyśmiany. Nie chcę być ani adwokatem influencerów, ani też wrzucać wszystkich do jednego worka. Bo to są bardzo różni ludzie i jest mnóstwo patologii, której nie popieram. Mogę powiedzieć o Kamilu, którego poznałem jako tytana pracy i perfekcjonistę. Wymagającego od siebie i od innych. Czasami trudnego we współpracy i komunikacji, bo jest w swoim świecie. Od rana do wieczora na pełnych obrotach. Setki rozmów i smsów dziennie, różne biznesy, logistyka, nagrania. Cały czas coś tam się wokół niego dzieje - głowa pęka. Sukces i pieniądze są na samym końcu. Często ludzie widzą tylko drogie auta i ubrania, a nie widzą tej drugiej strony. Wysiłku, presji i ścigania się z samym sobą, żeby co tydzień zrobić lepszy film. To nie jest najtrudniejsza praca na świecie, ale na takim poziomie, jak to robi Kamil, potrafi być wyczerpująca psychicznie i fizycznie.

To, że ludzie młodzi patrzą na swoich idoli w Internecie i chcą być tacy sami, to mnie nie dziwi. Każde pokolenie ma swoich idoli i rzadko podobają się oni rodzicom. Ale niech próbują. Sukces osiągną nieliczni. Najbardziej zdeterminowani, kreatywni lub uzdolnieni. Cała reszta będzie musiała poszukać innej drogi w życiu.

Czyli "Budda. Dzieciak ‘98" to film nie tylko dla fanów tytułowego youtubera?

Chciałbym, żeby to był ważny film dla młodych ludzi. Pierwsze reakcje pokazują, że jest na to szansa, że odebrali go jako historię, która ich motywuje do działania. Recenzje nieco starszych widzów, często rodziców, też są pozytywne. To cieszy, choć jesteśmy jeszcze przed oficjalną premierą, więc pojawia się lekki stres i obawa, jak film zostanie oceniony. Od kilku dni nie śpię zbyt dobrze. Mam tremę.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

BUDDA. DZIECIAK '98 | Oficjalny zwiastun | Kino Świat

Premiera "Budda. Dzieciak ‘98" ma się odbyć w kinach 21 marca. Skąd ten pomysł, żeby przyciągnąć młodych widzów przed wielki ekran, zamiast wypuścić film do streamingu?

Miałem już doświadczenie z dokumentem w kinie. Poprzedni film, który zrobiłem razem z Michałem Bandurskim, czyli "Ania" o Annie Przybylskiej, wzbudził duże zainteresowanie w kinach. Obejrzało go blisko 650 tys. widzów. To mi pokazało, że ten gatunek na wielkim ekranie też ma potencjał na szeroką widownię.

Widząc to, jakie emocje i zainteresowanie budzi Kamil, wydawało mi się, choć pewności nie miałem, że znajdzie się sporo grupa osób, która będzie chciała obejrzeć ten film w kinie. Zainteresowanie jest duże. Zagrają nas praktycznie wszystkie kina w Polsce, a to w przypadku dokumentu zdarza się niezwykle rzadko. Ludzie się organizują w duże grupy, film jest pretekstem do spotkań, zlotów motoryzacyjnych. Zrobiło się z tego wydarzenie wykraczające poza standardową premierę kinową. Nie mam wątpliwości, że to zasługa Kamila, tego jak traktuje swoich odbiorców, jak się z nimi komunikuje, jaką społeczność w internecie udało mu się zbudować.

Rozmawiał Jakub Zagalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

"Film dokumentalny "Budda. Dzieciak '98" można zobaczyć tylko w kinach od 21 marca.

Reżyseria: Krystian Kuczkowski ("Ania", "Maryla. Tak kochałam", "Krzysztof Krawczyk - całe moje życie"), Kamil "Budda" Labudda. Obsada: Kamil "Budda" Labudda, Krzysztof Hołowczyc, Wojciech Gola. Dystrybucja: Kino Świat. Jednym z koproducentów jest firma Platige Image, odpowiedzialna m.in. za pracę przy serialu Netflixa "Wiedźmin"."

W 50. odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się serialem (!) "Pan i Pani Smith", przeżywamy transformacje aktorskie w "Braciach ze stali" i bierzemy na warsztat… "Netfliksową zdradę". Żeby dowiedzieć się, czym jest, znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Źródło artykułu:WP Film
buddafilm dokumentalnyyoutuber
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (21)