"Transformers: Ostatni Rycerz”
Michael Bay już dawno powinien był odstąpić od reżyserowania serii, która z każdą kolejną częścią staje się coraz większą parodią punktu wyjściowego, ale producenci zawsze oferują mu zbyt kuszący czek. Rezultatem niemożliwie efekciarska piąta odsłona, która nie ma sensu, a pośród setek idiotycznych rozwiązań fabularnych znajduje jeszcze czas, by zniszczyć w oczach widzów legendy arturiańskie. To dopiero wyczyn! Co Bayowi i jego ekipie zrobił biedny Merlin, że uczyniono z niego alkoholika, który wchodzi w zupełnie nielogiczny układ z gigantycznymi robotami? Na plus Anthony Hopkins, który jako jedyny nie udaje, po co zagrał w tym filmie.