FPFF - Pogoda na jutro? Burza oklasków
Tłum ludzi zebrał się wczoraj wieczorem na sali Teatru Muzycznego w Gdyni, by obejrzeć najnowszy film Jerzego Stuhra - 'Pogoda na jutro'.
17.09.2003 19:37
O filmie dużo mówiono już wcześniej, choćby w związku z faktem, że po raz pierwszy zagrali razem - i to od razu ojca i syna - Jerzy i Maciej Stuhrowie (zdj. PAP). Ale oczywiście nie tylko dlatego.
Każdy zastanawiał się w którą stronę tym razem pójdzie twórca 'Historii miłosnych'. Wiadomo było, że ma to być historia współczesna, że Stuhr zaśpiewa z Myslovitz (rzeczywiscie zaśpiewał, i to jak!) i że będzie to opowieść o szoku, jaki przeżywa ktoś, kogo długo nie było w Polsce. Sam reżyser nie mógł przyjechać do Gdyni - kręci obecnie film w Izraelu - stąd przesłał przez dzielnie reprezntującego go syna list dla gdyńskiej widowni, w którym przyznawał się do strachu przed odbiorem swego filmu.
Jak się okazało - zupełnie niepotrzebnie! Sala przyjęła obraz bardzo entuzjastycznie - 'zarykiwała' się ze śmiechu - miejmy nadzieję, że dokładnie wtedy, kiedy trzeba, milkła w chwilach powagi i refleksji na ekranie, a na koniec zgotowała filmowi gorące przyjęcie - oklaskom nie było końca, i choć plebiscyt na Złotego Klakiera, czyli najgłosniej i najdłużej oklaskiwany film dopiero się zaczął, wydaje się, że 'Pogoda...' będzie się liczyła przynajmniej w tej konkurencji.
Nie zapominałabym także o świetnym aktorstwie wszystkich grających w filmie - naprawdę - trudno doszukać się tutaj jakichś błędów, potknięć, fałszu, o co przecież w polskim kinie nietrudno, więc być może w kategoriach aktorskich film Stuhra także będzie się liczył.
Tymczasem możecie już przeczytać gorącą recenzję filmu - zapraszamy.
Na późnowieczornej konferencji prasowej wyraźnie brakowało samego Jerzego Stuhra - ani aktorzy, ani operator nie chcieli wypowiadać się specjalnie w imieniu reżysera, scenarzysty i odtwórcy głównej roli. Jednak dzięki fenomenowi, jakim jest telefonia komórkowa - będący zagranicą Stuhr mógł osobiście usłyszeć entuzjazm, oklaski i podziękowania, co wyraźnie go wzruszyło.
Aby rzetelności dziennikarskiej stało się zadość, trzeba przyznać, że nie wszyscy podzielili zachwyt większości. Ktoś wstał nawet i wprost oskarżył siedzących na konferencji twórców, że film jest bezsensownym zbiorem anegdot bez żadnego 'pionu i poziomu'. W odpowiedzi usłyszał rozbrajające 'No cóż - staraliśmy się, jak mogliśmy' z ust Macieja Stuhra.