Fun danse macabre we mgle

We mgle gęstej jak mleko widoczność bywa niezwykle ograniczona. Tym gorzej dla nas, jeśli znajdowalibyśmy się w wyspiarskim miasteczku Antonio Bay, gdzie opary mgły pojawiają się nagle, zakrywając morze, latarnię morską i wszystko naokoło. Na dodatek, coś tam, we mgle szepcze, skrzeczy, wali kosturem do drzwi naszego domu, rzuca nożami w kuzynostwo, wyrzuca w powietrze kobiety, imprezujące na łodzi „Glon” i czai się w tej niewidoczności, czai... Bije gong na statku widmo „Elizabeth Dane”, a cienie załogi niebezpiecznie poruszają się w mlecznej poświacie.

04.12.2006 18:08

Nadchodzi zemsta z głębin fal morskich. Zemsta na mieszkańcach miasteczka za okrutną rzeź, jaką urządzili w 1871 roku pasażerom „Elizabeth Dane” ojcowie założyciele Antonio Bay: P. Malone, D. Williams, N. Castle, R. Wayne. W mglistej poświacie z „żywymi” trupami zmierzą się potomkowie tej czwórki, m.in. Nick Castle (w tej roli Tom Welling) oraz piękna i tajemnicza Elizabeth Williams (Maggie Grace)
.

Tak przedstawia się „mroczna” opowieść, którą serwuje nam Rupert Wainwright (reżyser niezapomnianych _ Stygmatów). Jednak nie jest ona jakimś szczególnym novum, gdyż scenarzysta (Cooper Layne) inspirował się scenariuszem filmu _ Mgła w reżyserii Johna Carpentera z roku 1980. I o ile pasażerowie statku widmo w latach osiemdziesiątych skutecznie straszyli widzów, o tyle _ Mgła_ Wainwrighta jest mgliście rozmyta, nie przeraża, a nawet momentami śmieszy i w zasadzie prócz legendy bądź mitu o powstaniu wyspiarskiego miasteczka oraz mądrości, że za winy... prędzej czy później trzeba zapłacić, nie ma czym zachwycić odbiorców.

Truposze i duchy wyłaniające się z mgły budzą raczej śmiech, niż strach. Szczerze mówiąc, wyglądają jak potwory z dawnego teledysku Michaela Jacksona _ Thriller_. No cóż, o ile takie przebierane straszydła przerażały w latach, kiedy król popu kręcił teledysk, o tyle na dzień dzisiejszy są przebrzmiałe, groteskowo zabawne i nijakie podobnie jak sam były zięć Elvisa P. Duchy pływające w falach oceanicznych również wiele do życzenia pozostawiają... Mogłyby raczej występować w filmikach o dobrym duszku Kacperku i robić a buuu!!! w gronie wujostwa tego przesympatycznego malca.

nie trzyma w napięciu, więc na thriller nie pasuje. Sensacji nie budzi, bo znamy już tę historię od reżysera, który miał lepszy pomysł na statki widmo i mszczących się rozbitków, Johna Carpentera. A z horroru nie ma tam ani krztynki, bo jaki to horror, kiedy w nawet najbardziej strachliwym odbiorcy wzbudzi śmiech? Fun danse makabre? Możliwe, ale w takim razie czemu serwuje się to wszystko jako film-straszydło?

Strachy na lachy, mierna repeta i jedyne co ciut nabiega atmosferą horroru to deliryczna muzyka, szepty, szumy, stuki, ale... film to sztuka symultaniczna i komponenty w postaci scenariusza, kostiumów, pomysłów reżysera, gry aktorów oraz muzyki powinny stanowić o jego wydźwięku jednocześnie. Tu, jak wspominałam, straszy jedynie warstwa dźwiękowa. Cała reszta to odsuwający się we mgłę, stanowczo nie udany, remake Carpenterowskiej _ Mgły_. Może lepiej jednak nie odgrzewać starych, dobrych hiciorów?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)